Amerykańskie dane pojawiły się oczywiście nie tylko dziś, ale też i w minionych dniach – ale to właśnie piątkowe popołudnie przyniosło ze sobą "payrollsy", czyli publikacje z rynku pracy.
Bezrobocie za grudzień wyniosło 5 proc., więc nie wzrosło. Poza rolnictwem przybyło 292 tys. miejsc pracy, a do tego podwyższono liczbę tych, które przybyły w listopadzie (z 211 tys. do 252 tys.). Ogólnie w sektorze prywatnym przybyło tych miejsc 275 tys. (poprzednio 240 tys., choć wcześniej podawano, że 197 tys.).
Wyniki były więc generalnie dobre, nawet jeśli płaca godzinowa nie wzrosła o 0,2 proc. miesiąc do miesiąca, na co liczono, tylko utrzymała się w stagnacji. Eurodolar zareagował spadkiem – tj. umocnieniem dolara – niemal do 1,08. Z drugiej strony, był to tylko test wsparcia, bo chwilę potem doszło do silnego odbicia i gdy piszemy te słowa, rynek znów jest w pobliżu 1,09. Wiadomo – kupuj plotki, sprzedawaj fakty i tak dalej.
Z drugiej strony, te dane mogły zwiększyć nadszarpniętą ostatnio (odczytami PMI jak też i wieściami z Chin) wiarę w to, że FOMC dokona drugiej podwyżki stóp w obecnej serii już w marcu.
Naturalnie nie wszystko układa się w sposób dobry dla dolara i USA. Rok – i zarazem tydzień roboczy – zaczął się potężnymi przecenami w Chinach, które w niektórych dniach dochodziły do 7 proc. (poniedziałek, środa) i wymuszały przedterminowe zamykanie sesji. Przeceny te wynikały tak z obaw o faktyczną kondycję gospodarki chińskiej, jak i z lęku przez 8 stycznia, tj. dniem dzisiejszym, kiedy to zakończył się okres zakazu sprzedaży akcji przez inwestorów mających ponad 5 proc. w spółkach.
Eurodolar, by do niego wrócić, od ponad miesiąca wędruje zasadniczo w pasie 1,08 – 1,10, choć pas ten był naruszany u góry (maksima ok. 1,1060) i u dołu (w tym tygodniu notowano zejścia poniżej 1,0715). Generalnie jednak zdaje się, że będziemy pozostawać na razie w tej konsolidacji, choć nie jest to teza stuprocentowa, biorąc pod uwagę niepokoje rynkowe. Tym niemniej uprawnia ją to, że z jednej strony rynek będzie wyceniał na najbliższe miesiące (nawet jeśli nie na marzec) podwyżkę stóp, co powinno umacniać dolara, a z drugiej – zawirowania chińskie i wszelkie inne słabsze informacje (np. słabsze dane z USA) będą generować ruchy w stronę silniejszego euro.
Te siły powinny się na tyle równoważyć, że zakres 1,08 – 1,10 (z możliwymi delikatnymi naruszeniami) ma szansę się utrzymać. Znamienne jest to, że dziś, jak to pisaliśmy wyżej, dobre dane z USA umocniły ostro dolara, ale tylko na chwilę.
Na złotym
Polski złoty miał się świetnie w końcówce minionego roku, z wyłączeniem jednak ostatnich jego godzin. Już wtedy nasza waluta zaczęła tracić do euro i dolara, a chińskie tornado, zwiększające niechęć do ryzyka na rynkach, jeszcze bardziej na nią wpłynęły.
Gdzieś w tle przewijają się też niepokoje polityczne (tj. kontrowersje wokół rządu PiS, mające echa także na Zachodzie), niepewność co do niektórych ustaw i przewidywań gospodarczych (budżet, deficyt) czy też wycenianie szans na to, że dojdzie do kolejnej obniżki stóp w Polsce.
Głównym czynnikiem były jednak nastroje ogólne. Na USD/PLN złoty w ciągu ok. tygodnia stracił 20 groszy (z 3,85 wykres dobił do 4,05), a widoczne wczoraj i dziś minima w pobliżu 3,97 okazały się na razie tylko korekcyjne.
Na EUR/PLN cena w szybkim tempie przebyła drogę z 4,23 do 4,36 i nadal pozostaje wysoko. Naturalnie na obu parach możliwe są lekkie korekty, ale na razie napięcie jest na tyle duże, że złoty raczej pozostanie słaby.