Dzisiaj Europejski Bank Centralny nie dokonał wprawdzie żadnych zmian w polityce pieniężnej, ale przekaz, jaki płynie z konferencji prasowej sugeruje, że taki scenariusz staje się prawdopodobny na najbliższych posiedzeniach.
Po pierwsze ECB zrewidował swoje projekcje inflacji i PKB na lata 2015-17. Średnia inflacja CPI ma w tym roku wynieść zaledwie 0,1 proc. r/r wobec 0,3 proc. szacowanych wcześniej, w przyszłym 1,1 proc. (1,5 proc. poprzednio), a 1,7 proc. w 2017 r. (1,8 proc. wcześniej). Niemniej Mario Draghi dał do zrozumienia, że istnieją ryzyka, które mogą jeszcze zaniżyć te odczyty – czytaj, sytuacja będzie ewoluować. Podobnie wygląda kwestia perspektyw wzrostu gospodarczego, chociaż na razie rewizja nie jest wyraźna (do 1,4 proc. z 1,5 proc. w tym roku, do 1,7 proc. z 1,9 proc. w przyszłym i do 1,8 proc. z 2,0 proc. w 2017 r.). Tym samym Mario Draghi woli zawczasu się zabezpieczyć.
Podczas dzisiejszej konferencji padły deklaracje, że „,możliwości adaptacji polityki pieniężnej są nieograniczone”, a ECB jest chętny i gotowy do podjęcia dalszych działań, jeżeli tego będzie wymagać sytuacja. A wydaje się, że będzie, bo Draghi nie wykluczył dzisiaj możliwości wydłużenia programu QE poza wrzesień 2016 r.
Reasumując - ECB zdecydował się na otwarcie dyskusji nt. zwiększenia/wydłużenia programu QE już dzisiaj, co może sugerować, że sytuacja w gospodarce jest poważna, a Mario Draghi będzie chciał zrobić wszystko, aby nie dopuścić do „japońskiego scenariusza”, gdzie gospodarka tkwiła latami w stagnacji, a zamiast o inflacji mówiono o trwałej deflacji.
Silne spadki na parach z euro tym samym nie zaskakują. Plusem dzisiejszych informacji jest to, że dla rynków „majstrowanie” przy europejskim QE może być pozytywną informacją dla rynków akcji (DAX już rośnie), a także walut naszego regionu – EUR/PLN spadł w okolice 4,21.
Na EUR/USD doszło do gwałtownego wybicia minimum z ubiegłego tygodnia przy 1,1155, które teraz staje się oporem. Rynek potwierdził, zatem wolę realizacji scenariusza oznaczonego na wykresie falami a-b-c (teraz rysujemy tą ostatnią). To oznacza, że kolejne dni powinny przynieść zejście poniżej poziomu 1,10, a w długiej perspektywie powracamy do trendu spadkowego rozpoczętego w maju 2014 r., a przerwanego 5-miesięczną korektą od marca 2015 r.