Złoty odrobił straty, ale ryzyko osłabienia - szczególnie wobec dolara jest nadal spore, a obserwowany w mijającym tygodniu zwrot w notowaniach EURUSD jeszcze je zwiększa.
Euro może już nie pomagać
W zeszłotygodniowym komentarzu sugerowaliśmy, iż wyraźne umocnienie euro wobec dolara, trwające od 10 stycznia, może powoli się wyczerpywać. Wspólna waluta zyskiwała jeszcze na początku mijającego tygodnia, jednak od środy traciła na wartości. Największa przecena nastąpiła po rozpoczęciu konferencji szefa EBC w czwartek, jednak był to głównie pretekst – euro zdyskontowało bowiem na moment obecny wszystkie pozytywne informacje. Kontynuacja spadków na EURUSD byłaby niekorzystna dla złotego, szczególnie w relacji do dolara.
Złotemu nadal sprzyjają nastroje na globalnych rynkach akcji – nowe rekordy amerykańskich indeksów (najwyżej od połowy 2008 roku) utrzymały apetyt waluty rynków wchodzących i w rezultacie zwrot na parze EURUSD zakończył się „jedynie" zmniejszeniem umocnienia złotego w skali całego tygodnia. Natomiast gdyby na fali przeceny euro rynki przypomniały sobie o kryzysie w Europie, w kolejnym tygodniu ten czynnik mógłby już mieć zdecydowanie bardziej negatywny wpływ na notowania złotego.
Czynniki krajowe zdyskontowane
Jastrzębia retoryka członków RPP oraz szybko rosnąca inflacja (zwłaszcza PPI) sprawiły, iż można było oczekiwać, że po podwyżce w styczniu, stopy procentowe mogą wzrosnąć również w marcu. Może się jednak okazać, iż wzrost inflacji w styczniu nie będzie tak duży jak można było się obawiać (nasza prognoza to 3,4%). To może skłonić członków RPP to odłożenia decyzji o kolejnej podwyżce na drugi kwartał. Sam ten fakt to za mało aby doprowadzić do przeceny złotego, ale polska waluta w najbliższym czasie nie powinna zyskiwać ze względu na czynniki krajowe.
Rozstrzygną rynki globalne
Zamieszki w Afryce nie były zapalnikiem dla większej korekty na Wall Street, ale ta ciągle wydaje się być kwestią czasu, a wraz nią czeka nas odpływ kapitału z rynków wschodzących. Nie jest oczywiście powiedziane, iż stanie się to w przyszłym tygodniu. Natomiast bardziej klarowna jest sytuacja na globalnym rynku walutowym. Dalsza przecena euro powinna prowadzić do wzrostów na parze USDPLN.
To czy złoty będzie jednocześnie zyskiwał do euro i franka, czy raczej i w tym przypadku straci na wartości zależeć będzie właśnie od nastrojów na Wall Street, ewentualnie od tego, czy inwestorzy przypomną sobie o kryzysie zadłużenia w strefie euro. W tej materii bowiem nie nastąpiły żadne istotne zmiany, a samo wyciszenie problemu nie prowadzi do jego rozwiązania. Wobec relatywnie trudnej sytuacji fiskalnej w Polsce i znacznie gorszej ostatnio prasy zagranicznej, ponowna eskalacja kryzysu w strefie euro pozostaje najpoważniejszym z czynników, które mogłyby wyraźnie osłabić złotego. Pod koniec piątkowego handlu w Warszawie dolar kosztował 2,87 złotego, euro 3,89 złotego, zaś frank 3 złote.