W tym tygodniu pojawił się nowy czynnik ryzyka dla dolara – stanowisko administracji Trumpa odnośnie siły waluty. Czy dolar jest silny, czy zbyt silny, czy nie ma to dla administracji żadnego znaczenia? I w jakim kontekście siłą USD jest oceniana: wartości, międzynarodowego znaczenia, jakości wykonania banknotów?
Jak żaden z jego poprzedników Donald Trump jest gotowy do komentowania wszelakich spraw bez głębszego ważenia słów, także w kontekście waluty.
W ostatnim wywiadzie prasowym Donald Trump powiedział, że dolar jest „za silny”. Tyle wystarczyło, by zainicjować sprzedaż USD na początku tego tygodnia. Takie stwierdzenia bez większego rozwinięcia są domeną nowego prezydenta USA, ale stanowią niebezpieczny precedens.
Na razie nic nie wiemy o oficjalnej polityce kursowej nowej administracji. Zamieszanie potęguje kandydat na Sekretarza Skarbu Mnuchin, który w przesłuchaniu w Kongresie raz stwierdził, że jest za polityką handlową utrzymującą dolara silnym, a potem w odpowiedzi na pytania uznał, że nie jest jego rolą komentować krótkoterminowe ruchy USD. Dalej dodał, że mogą być okresy, kiedy administracja uzna USD za zbyt silnego. Wynika z tego, że obecnie wszystkie opcje są dostępne, co jednak rodzi ryzyko, że przeciwne komentarze mogą pojawiać się ze strony prezydenta Trumpa. Wszędzie i zawsze.
Nadchodzą czasy, kiedy oprócz czołowych serwisów Reutersa i Bloomberga koniecznym będzie śledzenie konta Trumpa na Twitterze. Choć nie zawsze słowa przechodzą w czyny (a w tym przypadku większość skończy się na pustosłowiu), rynki finansowe rzadko wstrzymują się z reakcją do czasu wystąpienia tych drugich. W naszych prognozach na 2017 r. przyjęliśmy, że za siłą dolara w 2017 r. będą przemawiać fundamenty gospodarcze i polityka Fed, ale walutę czeka wyboista droga. Otrzymaliśmy sygnały potwierdzenia.
W USA najważniejsze wydarzenia zostawiano są na piątek: PKB i zamówienia na dobra trwałe. Dotychczas opublikowane dane sugerują, że tempo wzrostu PKB w IV kw. było solidne, choć wolniejsze niż w poprzednim kwartale. Konsensus zakłada 2,1 proc. po 3,5 proc. kwartał wcześniej. Grudniowe dane o zamówieniach na dobra trwałe mają pokazać odbicie po spadku w listopadzie (2,9 proc. m/m, poprz. -4,5 proc.), ale dane bazowe (bez wahań środków transportu) powinny utrzymać zdrowe tempo ok. 0,5 proc. Silniejszy wzrost zamówień będzie sugerował przyspieszenie inwestycji na początku 2017 r.
Dane z rynku mieszkaniowego (wt, czw) będą drugorzędne, choć spodziewane spadki sprzedaży domów mogą z łatwością podsycać ponury sentyment względem USD. Finalny odczyt indeksu Michigan ma mniejszą istotność od pierwszych szacunków. USD ostatnio wykazuje mniejszą wrażliwość na dane makro, a bardziej podlega pod impulsy płynące z polityki. Start prezydentury Trumpa może być na pierwszym planie. Nie usłyszymy komentarzy od przedstawicieli Fed, gdyż w środę rozpoczyna się okres zamknięty przed posiedzeniem FOMC 31 sty-1 lut.
W strefie euro indeksy PMI (wt) oraz niemiecki indeks Ifo (śr) przyciągną uwagę pod kątem wskazania na dalszą poprawę aktywności biznesu. Konsensus dla PMI zakłada stabilizację na wielomiesięcznych szczytach, więc ryzyka wokół odczytu są dwustronne. Negatywnie patrzymy na EUR w średnim ternie i gołębi wydźwięk ostatniego posiedzenia ECB przemawia w tym kierunku, jednak krótkoterminowo EUR/USD będzie podlegał trendom dolara.
Z Wielkiej Brytanii otrzymamy pierwszy szacunek PKB za IV kw. (czw) z głównym pytaniem o poziom inwestycji, który nie jest do wychwycenia przez comiesięczne raporty. Z ryzyk politycznych, we wtorek Sąd Najwyższy przedstawi wyrok w sprawie legalności odjęcia decyzji o uruchomieniu procedury Brexit przez rząd bez zgody parlamentu, ale nawet przy sprzeciwie Sądu jest mało realne, że rząd nie znajdzie większości w Izbie Lordów. Dalej widzimy ryzyko powrotu deprecjacji funta.
Spośród małych gospodarek tylko Szwecja prezentuje ważniejsze dane: stopa bezrobocia (czw) i sprzedaż detaliczna (pt). Mimo to wątpimy, aby odczyty przebiły się istotnością ponad zewnętrzne czynniki, które będą decydowały o zmianach SEK, NOK i CHF. Z tej trójki SEK prezentuje dla nas najlepsze warunki do umocnienia w dłuższym horyzoncie.
W przyszłym tygodniu z Polski otrzymamy jedynie grudniowe dane o stopie bezrobocia (śr). Spodziewany wzrost do 8,3 proc. jest sezonowym zjawiskiem bez negatywnego wydźwięku dla złotego. Minutki ze styczniowego posiedzenia RPP (czw) również powinny przejść bez echa, biorąc pod uwagę pasywną postawę Rady. Złoty zszedł z radaru inwestorów zagranicznych, ale wyraźny wzrost apetytu na ryzyko pozwoli na test 4,35 EUR/PLN.
W Japonii kalendarz zawiera indeks PMI dla przemysłu (wt), bilans handlowy (śr) oraz CPI (pt), ale wątpliwe, aby któryś z raportów okazał się istotny dla rynku jena. USD/JPY podtrzymuje silną korelację z rynkiem długu USA, co oznacza przede wszystkim podwyższoną wrażliwość na impulsy związane z polityką USA (Trump, Fed).
Na Antypodach w centrum uwagi będą kwartalne odczyty inflacji (śr), które mogą być ważną sugestią dla kształtu polityki monetarnej w kolejnych miesiącach. Z uwagi na globalne oznaki przyspieszenia tempa wzrostu cen większym zaskoczeniem będą niższe odczyty, które mogłyby podkopać ostatnią względną siłę AUD i NZD. Biorąc pod uwagę zbieżność trendów inflacyjnych po obu stronach Morza Tasmana, jest prawdopodobne, że NZD wykaże dużą wrażliwość już na dane z Australii (01:30), zanim przyjdzie publikacja z Nowej Zelandii (22:45). Kalendarz z Kanady jest pusty, zatem USD/CAD będzie pod wyraźnym wpływem zmian sentymentu względem USD, a w drugiej kolejności – wahań cen ropy naftowej.