Francois Villeroy, szef banku centralnego Francji, ale poza tym także członek zarządu EBC, powiedział, że w Strefie Euro nie są obecnie potrzebne tzw. "pieniądze z helikoptera". Mowa tu o koncepcji pieniędzy sztucznie tworzonych i de facto rozdawanych obywatelom, aby rozwijać popyt na rynku i zwiększać inflację. Byłaby to skrajna forma luźnej polityki monetarnej.
Temat krąży gdzieś w rynkowym tle od paru miesięcy, Villeroy zapewnił jednak, że rzecz nie jest dyskutowana przez EBC – i dodał, że na rozmowę o tym nie warto nawet tracić czasu, on sam zaś byłby przeciwny takiemu rozwiązaniu.
Teoretycznie taka wypowiedź to jakiś głos przeciwko osłabianiu euro, ale ani Villeroy nie jest tak czołową postacią jak np. Mario Draghi, ani też temat "helicopter money" nie był dotąd traktowany jako coś więcej niż tylko luźne plotki. Stąd też para EUR/USD bynajmniej nie wraca jakoś szczególnie na północ. Mamy 1,1380, chwilami zaś te poziomy są niższe i wiele wskazuje na to, że piłka jest na razie po stronie dolara.
Ale uwaga: mimo wszystko od początku grudnia wykres w jakimś sensie prze na północ, z wszelkimi zawirowaniami korekcyjnymi. Co więcej, moglibyśmy wytyczyć linię poprzez dołki z 2 marca i 22 – 25 kwietnia, czyli nieco bardziej lokalny trend wzrostowy. Aktualnie jego test oznaczałby zejście do ok. 1,1330-40, a to byłoby też wsparcie. Dopiero gdyby udało się mocno przebić tę okolicę, to optowalibyśmy ostrzej za perspektywą silnego dolara.
Jakimś głosem za tą perspektywą jest też odwrócony młot w dniu 3 maja i ówczesne, efemeryczne otarcie o 1,16. Mogła być to sugestia, że potencjał umacniania euro został wyczerpany. Ogólnie więc stawiamy sprawę tak: choć dotąd długoterminową perspektywą było parcie na północ, to jednak teraz rysuje się szansa odwrócenia tej tendencji, jakkolwiek wymownym znakiem byłoby tu dopiero przebicie wspomnianej wyżej strefy 1,1330-40, a najlepiej – zejście w rejon 1,1220.
Co do danych makroekonomicznych, to o 8:00 poznamy niemiecką dynamikę produkcji przemysłowej za marzec oraz tamtejszy import, eksport i bilans handlowy. O 8:45 pojawi się odczyt o produkcji przemysłowej Francji, o 10:00 analogiczny dla Włoch.
Co w Polsce?
Nie ma dziś jakichś szczególnych danych makro z Polski, w każdym razie takich, które mogłyby wpłynąć na pary walutowe. USD/PLN sytuuje się wysoko, przy 3,8930, co można wiązać z tym, że eurodolar stoi nisko. Dolar jest mocny, trend wzrostowy na USD/PLN utrzymuje się w mocy. Opór można rozpoznać przy 3,9250 – 3,93 (to mniej więcej szczyty z 25 kwietnia).
Na EUR/PLN wczoraj widać było próby wgłębienia się ponownie w dawną konsolidację, ale raczej nie zakończyły się one powodzeniem. Mamy teraz 4,4310 i tak naprawdę obszar 4,40 – 4,41 (w przybliżeniu) staje się już wsparciem, co utrudnia myślenie o powrocie np. do 4,3680, gdzie można rozpoznać konsolidacyjne wsparcie. Rynek czeka zresztą na to, co zrobi agencja Moody's 13 maja. Ideałem byłoby, gdyby rating Polski nie został obniżony – w jakiś sposób zwiększyłoby to rating polskiego rządu i pozwoliło po części odwrócić pozycje na parach powiązanych ze złotym, generalnie bowiem wyceniana jest raczej wizja obniżki ratingu.