Wydaje się, że eurodolarowi trudno teraz uchwycić jakiś bardzo klarowny, całkiem jednoznaczny trend, jeśli chodzi o krótki termin. W piątek notowano poziomy rzędu 1,1150 (a w czwartek jeszcze niższe), w poniedziałek kurs wybijał ponad 1,13, a teraz mamy 1,1180 - 1,12.
Co prawda od 23 września dołki na wykresie 2h są delikatnie coraz wyżej, ale ktoś mógłby też rzec, że od 24 sierpnia maksima lokalne są coraz niżej (18 września, 2 października), co sugerowałoby trend spadkowy.
To wszystko dlatego, że payrollsy w USA wypadły słabo, a odczyty PMI dla przemysłu i usług też nie były rewelacyjne, zatem rynek uznał, że nie ma pewności co do grudniowej podwyżki stóp. Ale też i nie można zakładać, że na pewno jej nie będzie. Poza tym dziś publicznie wypowie się o 19:00 Mario Draghi, być może jego słowa będą w jakiś sposób kontrować ewentualny wzrost wartości euro, bo wiadomo, że zależy mu raczej na słabszym poziomie tej waluty (jak to zwykle - kwestia eksportu). Zresztą trwa ciągle operacja QE.
O 7:00 poznamy PMI dla usług w gospodarce Indii, co może nie jest bezpośrednio istotne dla EUR/USD, ale globalnie daje pewien obraz sytuacji, bo to teraz ważna w świecie gospodarka. O 8:00 poznamy dynamikę zamówień w przemyśle niemieckim za sierpień, o 14:30 bilans handlu zagranicznego USA, o 23:30 naszego czasu publicznie wypowie się John Williams z Fed.
Polska waluta i RPP
Nader wątpliwe, by RPP zmieniła dziś stopy procentowe w Polsce, tym niemniej warto będzie spojrzeć o 16:00 na komunikat wydany po posiedzeniu tego gremium. Na razie EUR/PLN jest na 4,2430, a kształt wykresu znów sugeruje, że mimo całego trendu wzrostowego jest możliwa lekka korekta na południe, tj. że wykres łagodnie zawraca. W gruncie rzeczy nie jest to jednak pewne, a i tak ewentualny ruch do linii trendu wzrostowego byłby ruchem do 4,2215. Zawsze coś, ale to nie byłaby dramatyczna zmiana.
Na USD/PLN wahania w ostatnich tygodniach w ogóle są spore, bo np. 18 września notowano dołki rzędu 3,6660, a kilka dni temu – szczyty ponad 3,81. Obecnie jesteśmy znów bliżej górnej granicy, powyżej linii 3,79. Złoty jest więc ogólnie dość słaby – mimo faktu, że trwa obniżanie rentowności polskich obligacji 10-letnich, jest to już 2,599 proc., takich poziomów nie notowano od końcówki kwietnia.