Wczesnym rankiem sugerowaliśmy, że na eurodolarze rozpoczął się proces (powolnego i nie do końca oczywistego) schodzenia ze zbudowanej przez kilka dni góry. Znakiem tego miałby być odwrót od 1,31. W ciągu dnia mogło się wydawać, że sugestia była zupełnie nietrafiona, jako że byki podjęły kolejną próbę wejścia wyżej – nawet na 1,3139.
Okazało się jednak, że ten zapał ostudziła publikacja liczby wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, jakie złożono w ostatnim tygodniu w USA. Wynik 345 tys. był lepszy od prognozy o 20 tys. I tu pojawia się pewien paradoks – podstawowa teoria mówi bowiem, że dobre dane nakręcają to, co mądrze określa się „apetytem na ryzyko", w wyniku czego powinna rosnąć wartość euro w stosunku do dolara – i np. złotego w stosunku do dolara czy euro.
Widać jednak ruch powrotny, który na razie doszedł do 1,31 (tym razem więc przebijamy się od góry), choć próbowano zejść jeszcze niżej. Można to interpretować jako wyraz poglądu, iż dobre dane z rynku pracy USA (czy ogólnie z amerykańskiej gospodarki) to dla Rezerwy Federalnej sygnał, że można ograniczyć program luzowania ilościowego, co oczywiście przełożyłoby się w pewnej mierze na umocnienie dolara (choćby przez ograniczenie jego podaży).
Rzecz jasna do ewentualnego spowolnienia lub wygaszenia QE3 tak czy inaczej pozostaje przynajmniej kilka miesięcy, ale rynek często z wyprzedzeniem reaguje na pewne impulsy - nawet jeśli potem z innych przyczyn aprecjacja miałaby być kontynuowana). Ale jakie mogłyby to być przyczyny? Jutro o 11:00 pojawi się odczyt produkcji przemysłowej ze Stefy Euro. Prognoza w ujęciu rocznym jest pesymistyczna – spadek o 2,5 proc. r/r.
Ostatnio słabo wypadła np. produkcja przemysłowa za luty w Hiszpanii. Słaby odczyt mógłby działać na rzecz wspomnianego na początku „schodzenia z góry". Kompilacja słabego odczytu ze Strefy, dobrego lub neutralnego z USA (sprzedaż detaliczna o 14:30) i faktu, że w piątek „przydałaby się" już poważniejsza korekta po wzrostach, tj. zamykanie pozycji – to wszystko przemawia za schodzeniem na niższe poziomy. Wsparcia w okolicach 1,3075, 1,3045, 1,2970-80.
Czy to już?
Czy to już koniec umacniania się złotówki, które do pewnego stopnia było zaskakujące, jeśli chodzi o skalę? Na razie na EUR/PLN deprecjacja zatrzymała się w okolicy 4,12, na USD/PLN podejścia pod 3,1480 i 3,15 też jeszcze nie do końca okazały się sukcesem. Dziś wszystko (lub prawie wszystko) zależało od eurodolara – najpierw w ślad za atakiem na 1,31 podejmowano próby dalszego umacniania PLN, potem, po 14:30, zaczęła się wędrówka w drugą stronę.
Jutro także należy obserwować eurodolara i mieć świadomość, że w piątek może dojść do technicznej korekty, a więc zarabiania na dotychczasowym umocnieniu. Na MACD pod wykresem USD/PLN z interwałem ośmiogodzinnym zdaje się powoli rysować sygnał kupna.