Rankiem 13 września główna para walutowa oscyluje w rejonie 1,1230-40. Zdaje się potwierdzać to, co ostatnio sugerowaliśmy, a mianowicie formowanie się pewnego rodzaju konsolidacji, nawet dość wąskiej, która prawdopodobnie będzie obowiązywać do 21 września, kiedy to FOMC ogłosi, co robi ze stopami procentowymi.
Sytuację można też traktować jako zmaganie się dwóch tendencji – spadkowej, pro-dolarowej, trwającej od 3 maja, oraz zwyżkowej, na rzecz euro, prowadzonej od końcówki lipca (a w pewnym sensie może i nawet od końcówki czerwca, jeśli za punkt wyjścia przyjąć post-brexitowe minima z 24 czerwca).
W chórku FOMC śpiewa się teraz różnymi głosami, na różną melodię i w rozmaitych rytmach. Trochę to podsumowaliśmy wczoraj. By nie wchodzić ponownie w te same szczegóły, krótko przypomnijmy: w ostatnich dniach Rosengren czy Lockhart brzmieli dość jastrzębio, żądając co najmniej dyskusji na temat wrześniowej podwyżki stóp. Bardziej stonowany był Tarullo, który nie wyklucza ruchu w górę w tym roku, ale chciałby zobaczyć większą inflację. Podobnie sklasyfikować można Kashkari. Pani Brainard z kolei postuluje – w gołębi sposób – ostrożność w temacie i docenia pozytywny (przynajmniej według niej) efekt niskich stóp w minionych miesiącach.
Zapewne nie uzbiera się tyle głosów, by już we wrześniu dokonać ruchu, ale jeśli Rosengren czy Lochkart wesprą Esther George i zagłosują za zwyżką, to będzie to znak, że ta frakcja rośnie w siłę – i faktyczny ruch może zostać dokonany przed końcem roku. Jeśli rynek tak będzie myśleć, a jest to możliwe, wtenczas dolar powinien być w miarę chroniony.
Dziś nad ranem mieliśmy dane z Chin za sierpień. Wypadły lepiej od prognoz – np. sprzedaż detaliczna miała wzrosnąć o 10,3 proc. r/r, było 10,6 proc. W produkcji przemysłowej miało być 6,1 proc., było 6,3 proc. W inwestycjach w aglomeracjach zanotowano 6,1 proc. przy prognozie 6 proc.
O 8:00 poznamy niemiecką inflację CPI, o 10:00 włoską produkcję przemysłową, o 10:30 brytyjską inflację CPI i PPI, o 11:00 ważny będzie niemiecki indeks Instytutu ZEW. Prognoza to 2,5 pkt po poprzednim wyniku 0,5 pkt. O 11:45 wypowie się Mario Draghi.
Na razie rosną – po wczorajszych spadkach – niektóre indeksy azjatyckie. Na plusie jest Hang Seng z Hongkongu, podobnie Nikkei 225. Ale już np. Shanghai Composite sytuuje się na lekkim minusie.
Polski złoty
USD/PLN pozycjonuje się nieco powyżej 3,87. Wczorajsze wybicia to nawet 3,8850. Można połączyć minima z 16 sierpnia i 8 września, by dostać łagodną linię trendu wzrostowego. Zwyżki pary z ostatnich dni nie są zresztą takie łagodne, złoty stracił dość mocno. Może jeszcze tracić, abstrahując od lokalnych korekt, jeśli nie upadnie wiara w możność podwyżki stóp w USA.
Na GBP/PLN widzimy 5,1625, zaś na EUR/PLN jest 4,3490. To wartości nieco poniżej wczorajszych szczytów, daje to być może pewną szansę korekty, ale raczej skromnej. Niewykluczone, że gracze będą jeszcze sprzedawać złotego – choćby ci, którzy podbijali jego siłę już u progu lipca, a na razie nie zdecydowali się na odwrócenie pozycji. Innymi słowy, jest gdzie wracać, zaś klimat wokół stóp w USA nie jest tak gołębi, by jakoś szczególnie przyciągać kapitał do nas, a wręcz przeciwnie (choć podwyżka nie jest stuprocentowo pewna).