Opublikowane dzisiaj przed południem dane na temat grudniowej inflacji CPI mimo że lepsze od oczekiwań (odczyt wyniósł 0,1 proc. miesiąc do miesiąca i 0,2 proc. rok do roku), nie zdołały na długo pomóc funtowi. Pretekstem do powrotu przeceny stały się słowa szefa Banku Anglii, jakie wygłosił podczas swojego pierwszego przemówienia w tym roku.
Zdaniem Marka Carney'a dyskusja nt. terminu podwyżki stóp procentowych nie ma obecnie sensu, kiedy otoczenie globalne jest tak zmienne i nieprzewidywalne. Zwrócił też uwagę na niski wzrost płac, co w kontekście zachowania się inflacji sprawia, że obecna polityka monetarna jest właściwa. Te „gołębie” słowa zdają się sugerować, że nie należy liczyć na dyskusję o podwyżkach stóp wcześniej, niż w 2017 roku. Wcześniej, podobne słowa padły ze strony nowego członka BOE, Gertjana Vlieghe, chociaż ten dał do zrozumienia, że byłby nawet za cięciem stóp w przypadku pojawienia się splotu niekorzystnych informacji.
Rynek funta staje się coraz bardziej emocjonalny, a brytyjska waluta pomału staje się „zbyt tania”. Istotny wpływ mają tu też czynniki polityczne, jak chociażby kwestia potencjalnego Brexitu, czyli referendum ws. wyjścia z Unii Europejskiej, które może mieć miejsce jeszcze w te wakacje. Tym samym punktem zwrotnym dla rynku mogą okazać się dwie kwestie – test wsparcia na koszyku funta przy 86,40 pkt. – oraz ewentualne ogłoszenie dokładnego terminu referendum, co mogłoby zrzucić z rynku część niepewności. Niemniej w tej ostatniej kwestii premier David Cameron będzie chciał zaczekać do wyników szczytu UE zaplanowanego na połowę lutego, licząc, że uda mu się wynegocjować zmiany w kwestiach związanych z członkowstwem jego kraju w UE.
Walutą, która zachowywała się we wtorek dobrze był dolar nowozelandzki – wsparty wpierw przez lepsze nastroje wokół Chin, a później przez nie tak złe wyniki aukcji mleka. Indeks cen produktów spadł o 1,4 proc. względem ostatniej aukcji sprzed 2 tygodni, a cena mleka w proszku zniżkowała o 0,5 proc. Ciekawie, też w kontekście funta, prezentuje się ujęcie GBP/NZD. Na dziennym ujęciu widać mocne sygnały świadczące o słabości rynku i dominacji strony spadkowej. To nieudany test oporu 2,2424, oraz negatywne sygnały płynące ze wskaźników, zwłaszcza zakręcanie MACD w dół przed poziomem zera. To zwiększa prawdopodobieństwo wybicia ostatniego minimum z grudnia przy 2,1508.
Nie musi to jednak być zapowiedzią kolejnej silnej fali spadkowej. Powrót gorszych nastrojów w Chinach sprawi, że to RBNZ, a nie BOE będzie pod większą presją w kwestiach polityki monetarnej.