Wiadomo już, że choć lewicowa koalicja Syriza, kontestująca dotychczasowy program reform gospodarczych, wygrała wybory w Grecji w sensie najlepszego wyniku, to jednak zabraknie jej dwóch miejsc do większości parlamentarnej.
Nie będzie więc mogła sama utworzyć rządu, co przynajmniej teoretycznie może oznaczać konieczność pójścia na pewne kompromisy. Jeszcze bardziej kompromisowo będzie musiała zachować się Syriza w marcu, kiedy parlament grecki przystąpi do kolejnej próby wyboru prezydenta.
Na razie wygrana Syrizy nie owocuje jakimś szczególnym szokiem na rynkach. EUR/USD dziś po 14:00 lokuje się w okolicach 1,1240, w ciągu dnia notowano nawet poziomy jeszcze wyższe. W gruncie rzeczy po ostatniej fali przecen taka korekta wydaje się zrozumiała, szczególnie że mieliśmy np. dobry odczyt Ifo z Niemiec, lepszy od prognozy. Jutro rynek będzie patrzył na popołudniowe dane z USA o zamówieniach, a także na indeksy takie jak wskaźnik Fed z Richmond czy Conference Board. Jeśli będzie kontynuowana realizacja zysków, to nawet poziom 1,1340 nie byłby wielkim zaskoczeniem.
Złoty – w jakiej formie?
Po południu złoty umocnił się do dolara, mamy wartości rzędu 3,7475, a przecież były dziś już wyjścia do 3,7740. Naturalnie w skali wielomiesięcznego osłabiania naszej waluty do pieniądza amerykańskiego są to ruchy nieznaczne.
Co się tyczy EUR/PLN, to tutaj mamy 4,2135. Zmienność na parze jest w dalszym ciągu bardzo duża, poetycko rzec moglibyśmy, że złotówka jest igraszką w rękach wielkiego kapitału i spekulantów. Dość powiedzieć, że dzisiaj można było kupić euro po 4,1720, ale i sprzedać po 4,2350. Trudno powiedzieć, kiedy sytuacja tu się ustabilizuje, w dużej mierze parę rozchwiało to, co obserwowaliśmy i dalej obserwujemy na franku (choć tak naprawdę już wcześniej zmienność EUR/PLN była znaczna). Na CHF/PLN dzisiejszy zakres wahań to 4,1970 – 4,2960 (w przybliżeniu).
Jutro poznamy dość istotne dane z Polski – o PKB, stopie bezrobocia i sprzedaży detalicznej, wszystkie trzy o 10:00.