Od początku sesji europejskiej kurs eurodolara spadła za sprawą prasowych spekulacji o zwróceniu się Grecji do Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Unii Europejskiej z propozycją restrukturyzacji zadłużenia. Mimo zaprzeczeń ze strony rządowej sentyment na rynku coraz bardziej się pogarszał.
Notowania greckich CDSów wzrosły o 84 punkty bazowe do poziomu 1220 punktów, a kurs eurodolara obniżył się do wartości 1,4265. Udział w tym spadku miała też mało udana aukcja hiszpańskich obligacji, których rentowność znacznie podskoczyła. Może to świadczyć o tym, że temat zadłużenia krajów PIIGS powraca i znów zaczyna straszyć inwestorów, co źle wróży jutrzejszej aukcji greckich bonów skarbowych.
Na nieoczekiwany zwrot kursu pary EUR/USD miała wpływ sensacyjna wiadomość o obniżeniu perspektywy ratingowej dla Stanów Zjednoczonych. Agencja S&P podała, że zmieniła perspektywę długoterminowej oceny kredytowej ze stabilnej na negatywną, potwierdzając jednocześnie rating USA na poziomie AAA.
To spowodowało osłabienie dolara i pozwoliło kursowi na powrót w okolice 1,4350. Nie utrzymał się on tam dług, gdyż strach o przyszłość Strefy Euro okazał się większy i pod koniec europejskich notowań kurs oscylował na poziomie 1,4275.
Kiepski początek dla złotego
Początek świątecznego tygodnia nie był przychylny dla polskiej waluty. W ciągu całej sesji w Europie złoty osłab względem dolara o 2,50 proc., zaś wobec euro o 1,2 procent. Na takie zachowanie się par złotowych wpływ miała przede wszystkim rosnąca awersja do ryzyka i wynikające z niej spadki na głównej parze.
Doniesienia z peryferyjnych, krajów Strefy Euro znów zmniejszają chęci inwestorów do kupowania bardziej ryzykowniejszych aktywów. Również dzisiejsze komentarze ze strony członków Rady Polityki Pieniężnej Adama Glapińskiego i Elżbiety Chojnej - Duch miały deprecjonujący wpływ na rodzimy pieniądz. Z ich wypowiedzi wnioskować można, że na najbliższym posiedzeniu zagłosują przeciwko podwyżce stóp.
Argumentem, którym może pomóc im w obronie swojego stanowiska jest dzisiejszy odczyt przeciętnego wynagrodzenia w Polsce, który wyniósł 4 proc., czyli o 0,1 procenta niżej od oczekiwań. Z drugiej jednak strony ta wartość nie odzwierciedla faktu ostatniego odczytu poziomu inflacji, który może w najbliższym czasie przełożyć się na wzrost presji płacowej. To jednak nie zmienia faktu, że podwyżka stóp w maju staje się coraz mniej prawdopodobna. Pod koniec sesji za wspólną walutę trzeba było zapłacić 3,9965, a za dolara 2,8005.