Rynek walutowy niekiedy zaskakuje gwałtownymi zmianami w sytuacjach, które pozornie nie powinny dawać ku temu podtekstów. W tym wypadku tajemnicę można rozwikłać relatywnie łatwo, natomiast trudno było się spodziewać całego wydarzenia.
Dennis Lockhart z Rezerwy Federalnej nie miał oficjalnego wystąpienia konferencyjnego we wczorajszym kalendarium, niemniej udzielił wywiadu "The Wall Street Journal" i wiele wskazuje na to, że właśnie ten fakt wpłynął ostro na rynek eurodolara. Oto bowiem Lockhart, generalnie uchodzący za centrowego, umiarkowanego członka FOMC, wprost powiedział, że gospodarka USA jest gotowa na pierwszą od ponad 9 lat podwyżkę stóp procentowych. Tylko naprawdę kiepskie, znacznie odbiegające od założeń odczyty makroekonomiczne mogłyby przekonać Lockharta, że trzeba się jeszcze wstrzymać.
To rozbudziło spekulacje na temat zwyżki we wrześniu, a to z kolei okazało się świetnym pretekstem do potwierdzenia trendu spadkowego (biegnącego od 18 czerwca) na głównej parze. Ruch poszedł aż do 1,0850-60 – na takich poziomach budzimy się dziś rano, pół godziny przed szóstą.
Musielibyśmy mieć dziś naprawdę słaby odczyt ADP (o 14:15, publikacja ta uchodzi za swoisty wstęp do payrollsów) i kiepskie PMI oraz ISM dla usług USA (poznamy je o 15:45 i 16:00) – by ten ruch został silnie zawrócony. W przeciwnym razie liczyć można raczej tylko na korektę techniczną ku 1,09 czy 1,0915. Co więcej, jeśli piątkowe payrollsy będą dobre, to silny eurodolar będzie raczej przypieczętowany. Naturalnie mamy też i wsparcie – to właśnie strefa 1,0820-50 (w przybliżeniu).
Poza tym poznamy w środę m.in. indeksy PMI dla usług Niemiec i Strefy Euro (ok. 10:00), zaś o 11:00 dynamikę sprzedaży detalicznej w USA.
Złoty silnie osłabiony
Wczorajsze ruchy pro-dolarowe na głównej parze odbiły się echem na parach złotówkowych. Co więcej, na EUR/PLN zbiegło się to z naruszeniem strefy oporu 4,15 – 4,1550, przez co – zgodnie z tym, co uważaliśmy za prawdopodobne przy takim przebiciu – rynek wybił się aż do 4,18 i wyżej (chwilami nawet 4,1930). Było w tym sporo spekulacji i teraz nie będzie zaskoczeniem korekta – ale w takim razie już poziomy rzędu 4,1680, nie mówiąc o 4,1550 – będą dobre do zakupów euro. To znaczy – powrót jawnie poniżej 4,15 jest mało prawdopodobny.
Z kolei na USD/PLN gdy już doszło do przejścia przez okolicę 3,8130-40, to lawina ruszyła – i przebijamy linię 3,85. Także i tu trzeba będzie się cieszyć z dwu-, trzy-groszowej korekty, porzucając na razie myśli o wędrówce w kierunku 3,70.