W czerwcu inflacja w Polsce była najniższa od pół roku. Dane nie wywołały reakcji złotego, który traci na wartości w oczekiwaniu na jutrzejsze wystąpienie szefowej Fed w Kongresie.
W czerwcu inflacja w Polsce wyraźnie wyhamowała i ukształtowała się na poziomie 1,5 proc. w relacji rocznej wobec 1,9 proc. w maju. Tym samym była ona najniższa od grudnia ub.r., gdy wzrost cen sięgnął 0,8 proc. Spadek inflacji to w głównej mierze zasługa niższych cen paliw, spadku cen odzieży i obuwia, a także niskich cen żywności. Dane sugerują też, że inflacja bazowa w czerwcu najprawdopodobniej ukształtowała się w przedziale 0,8-0,9 proc. rok do roku (prognoza to 0,9 proc.). Te dane poznamy w środę.
W kolejnych miesiącach inflacja w Polsce powinna pozostać na niskich poziomach i na koniec roku ukształtować się poniżej aktualnego poziomu 1,5 proc. Cel inflacyjny na poziomie 2,5 proc., zgodnie z opublikowanym wczoraj przez Narodowy Bank Polski "Raportem o inflacji", najwcześniej będzie osiągnięty w 2019 roku. Przy czym jego osiągnięcie raczej odsunie się w czasie, niż proces ten ulegnie przyspieszeniu.
Opublikowany przez GUS raport o inflacji wpisuje się w rynkowe oczekiwania pierwszej podwyżki stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej (RPP) pod koniec 2018 roku i dlatego też nie sprowokował on reakcji rynku walutowego.
Złoty we wtorek traci na wartości do większości głównych walut. Wyjątkiem jest tylko słabo spisujący się szwajcarski frank. Kurs EUR/CHF wzrósł do 1,1047, kontynuując tendencję wzrostową zapoczątkowaną w drugiej połowie czerwca, wybijając się dziś na najwyższe poziomy od 13. miesięcy. W efekcie notowania CHF/PLN spadały o 0,1 proc. do 3,8470 zł. W tym samym czasie euro i dolar drożały w relacji do złotego po 0,2 proc. i trzeba było za nie zapłacić odpowiednio 4,2460 zł i 3,7240 zł, zaś brytyjski funt podrożał o 0,4 proc. i kosztował 4,8090 zł. Zwraca uwagę, że złoty znalazł się w jednym koszyku z mocno tracącym południowoafrykańskim randem, turecką lirą, rosyjskim rublem i meksykańskim peso, podczas gdy np. węgierski forint i rumuński lej nieznacznie zyskiwały do wartości.
Polska waluta słabnie w reakcji na lekkie ochłodzenie klimatu inwestycyjnego na rynkach globalnych, a przede wszystkim w oczekiwaniu na sygnały z USA. W tym głównie na sygnały z tamtejszego banku centralnego.
W środę i czwartek w amerykańskim Kongresie pojawi się Janet Yellen. Przedstawi tam półroczny raport nt. polityki monetarnej oraz odpowie na pytania kongresmenów. Istotna będzie nie tylko kwestia dalszych podwyżek stóp procentowych przez Fed, ale również temat redukcji sumy bilansowej.
Dziś John Williams, szef oddziału Fed z San Francisco powiedział, że wciąż oczekuje jeszcze jednej podwyżki kosztu pieniądza w tym roku oraz rozpoczęcia redukcji bilansu w kolejnych miesiącach. Wypowiedzi szefowej Fed powinny być utrzymane w podobny, umiarkowanie jastrzębim, tonie, co będzie wspierać dolara, jednocześnie osłabiając złotego i zwiększając awersję do ryzyka na rynkach globalnych.
Zanim w środę na mównicę wejdzie Janet Yellen, jeszcze dziś głos zabierze Lael Brainard z zarządu Fed (godz. 18:30 czasu polskiego) i Neel Kashkari, szef oddziału Fed w Minneapolis (godz. 19:20).
W czwartek i piątek zostaną opublikowane dane inflacyjne z USA (PPI w czwartek, CPI w piątek), które wprost będą odnoszone do kolejnych posunięć Fedu. Raporty te będą stanowiły naturalne uzupełnienie słów Yellen. W piątek zaś światło dzienne ujrzą dane o czerwcowej produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej.
Podsumowując, złoty obecnie pozostaje pod głównym wpływem rynków globalnych. Słabnący na świecie szwajcarski frank obniża notowania CHF/PLN, które docelowo mogą nawet wrócić w okolice 3,80 zł, ale już czekanie na wystąpienie Yellen działa na niekorzyść złotego w relacji do innych głównych walut.