Obawy o spowolnienie gospodarcze, tragiczne skutki protekcjonizmu, pogorszenie zyskowności spółek, napięcia geopolityczne - z tymi ryzykami rynki borykają się od ponad dwóch miesięcy i ostatnie co widać, to szanse na rozstrzygnięcia i usunięcie problemów. Jakby tego było mało, pesymizm inwestorów podsycają niepokojące doniesienia z Waszyngtonu, które jeszcze bardziej podkopują zaufanie inwestorów w spółki na Wall Street i dolara.
Wczoraj rezygnację złożył sekretarz obrony Mattis, uzasadniając swoją decyzję różnicą zdań z prezydentem w sprawie wsparcia dla sojuszników i nastawienia wobec Rosji i Chin. Z administracji Białego Domu systematycznie ubywa osób, które przez otoczenie były traktowane jako „bezpieczniki” hamujące kontrowersyjne decyzje prezydenta. Teraz nie bezpodstawne staną się spekulacje o wzrośnie ryzyka militarnego, biorąc pod uwagę, jakie niektórzy z doradców Trumpa wyrażają stanowisko wobec Chin czy Iranu. Przy rynkach akcji o krok od wkroczenia w techniczną bessę, takie obawy będą wodą na młyn.
Kolejnym tematem, który z pewnością nie uspokoi nastrojów, jest wizja tzw. government shutdown, czyli paraliżu prac administracji publicznej w USA w związku z brakiem zatwierdzonego przez Kongres finansowania wydatków budżetowych. Demokraci nie chcą przyznać finansowania na budowę muru na granicy z Meksykiem, więc w odwecie prezent Trump zagroził, że nie podpisze ustawy wydłużającej tymczasowe finansowanie do lutego.
Tym samym już od jutra niektórzy pracownicy publiczni nie muszą przychodzić do pracy. Przepychanki międzypartyjne w przeszłości nie trwały długo, a ich wpływ na gospodarkę bywa znikomy, to jednak w obecnym otoczeniu każdy czynnik ryzyka bywa wyolbrzymiany, więc nie trudno będzie o dyskontowanie negatywnego odbicia government shutdown na nastrojach inwestorów, wycenie aktywów na Wall Street czy dolarze. Ot, taki dodatkowy temat do dyskusji, jakby nam się nudziło w święta.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl