Jak nie złoty to kurs EURUSD dostarczają nam od początku tygodnia sporych emocji. Przed południem ceny euro i dolara do złotego utrzymywały się na poziomie wczorajszego zamknięcia. Około 14.00 Ministerstwo Finansów opublikowało wyniki przetargu na dwuletnie obligacje skarbowe o wartości 2,5 miliarda złotych. Średnia rentowność wyniosła 5,543 procent, co w porównaniu z nie wysprzedaną w całości aukcją z zeszłego miesiąca oznacza spadek o 0,22 punktu procentowego. Bardzo dobre wyniki wpłynęły zbawiennie na rynek. Złoty umocnił się o ponad pół procent. Przed 17.00 euro kosztowało już „tylko” 4,29, a dolar 3,92.
I w końcu odezwał się minister Kołodko, radośnie komentując obecny kurs EURPLN.
„To, co dzieje się na rynku walutowym, w niczym nie przeszkadza, a nawet nam pomaga, gdyż zwiększa opłacalność produkcji eksportowej” – oto słowa ministra.
Pewnie, że pomaga, ale wypada jeszcze pamiętać, że na gwałtownych zmianach kursowych eksporterzy raczej nie zarabiają, to domena kapitału spekulacyjnego. Nie zapominajmy o tych, którzy spłacają zadłużenie w walutach obcych, między innymi eksporterach. W tym przypadku rzeczywistość nie wygląda już tak pięknie.
Na rynku EURUSD również ciekawie – przed południem na chwilę przełamana została bariera 1,1. Po południu cena euro ustabilizowała się na poziomie 1,095 USD. Jutro posiedzenie EBC, podczas którego spodziewane jest obniżenie stóp procentowych o 50 punktów bazowych. Być może to sprawi, że aprecjacja euro zostanie zahamowana, z korzyścią zresztą dla Eurolandu.