Wall Street zaliczyło kolejną sesję ze spadkami o 4 proc. i ciągnie za sobą rynek azjatycki. Na rynku walutowym jest nieco spokojniej, choć strach w końcu dosięgnął rynki wschodzące.
Pogrom na rynku akcji ponownie zaczyna się w tym samym miejscu – indeks zmienności VIX skoczył w czwartek ponad 30 pkt., co stało się katalizatorem dla kolejnej wyprzedaży akcji. Na rynku FX mamy mieszankę porzucania wygranych styczniowego handlu z ucieczką do bezpiecznych przystani. Dobrze mają się USD, JPY i CHF, a pod presją są waluty ryzykowne (w G10: AUD, NZD, SEK, NOK).
Wczoraj odporność wyczerpała się wśród inwestorów na rynkach wschodzących, którzy na początku tygodnia cierpliwie przeczekali zawirowania. To potwierdza nasze oczekiwania, że po ostatnich wydarzeniach okres dostosowawczy będzie dłuższy niż dwie sesje i na rynku jest jeszcze sporo pozycji do redukcji wszędzie tam, gdzie pozycjonowanie jest skrajne na tle historycznych norm.
Dziś rano zaczynamy lekkim odreagowaniem, ale miejmy na uwadze, że czwartkowy start Europy wyglądał podobnie, a wiemy jak to się skończyło. Do tego mamy koniec tygodnia, co zwykle zachęca do zamykania pozycji. USD/JPY wraca pod 109 i trwa tu ciekawa walka między wpływem rosnących rentowności obligacji USA (2,84 proc. na dziesięciolatkach) a dołującym rynkiem akcji (Nikkei225 spadł w nocy o 2,25 proc.). Przed głębszym spadkiem broni się jeszcze EUR/USD, ale zagrożeniem dalej pozostaje kapitulacja posiadaczy długich pozycji. Jesteśmy mniej niż w połowie korekty wzrostów od początku roku i może naiwnym byłoby zakładać idealnym powrót pod 1,20, to kontynuacja perturbacji rynkowych będzie dla kursu jak kotwica.
Ciekawym przypadkiem jest funt, który pozytywnie zareagował na jastrzębie wzmianki w przekazie Banku Anglii (stopy procentowe mogą być podniesione wcześniej i szybciej), ale gdy tylko rynki weszły w tryb risk-off, GBP/USD momentalnie oddał całe wzrosty. Trzymam się zdania, że wpływ sygnałów z banku centralnego nie jest obecnie pierwszorzędny dla funta, a większe ryzyka kryją się w rozpoczynających się negocjacjach Brexitu. Każdy kolejny mini-rajd GBP powinien być szybko wygaszany.
EUR/PLN książkowo zareagował na szok rynkowy i skoczył do 4,19. Fundamenty mogą odejść na moment na bok, a osłabienie będzie się brać z ograniczania pozycji przez inwestorów. Dalej nie wykluczamy, że atak na 4,20 może być w grze z mocniejszymi wahaniami na USD/PLN i CHF/PLN.
Dziś w kalendarzu wyróżniają się dane z Wielkiej Brytanii i Kanady. W Wielkiej Brytanii produkcja przemysłowa za grudzień będzie obciążona okresowym wyłączeniem rurociągu na M. Północnym.
W Kanadzie konsensus dla zmiany zatrudnienia wynosi 10 tys. nowych miejsc pracy i jest tak nisko tylko dlatego, że odczyty z poprzednich miesięcy były wyjątkowo wysokie i przyszedł czas na odreagowanie. To jednocześnie ustawia dość nisko poprzeczkę dla pozytywnych zaskoczeń.