Trzeba przyznać, że dziś gracze nie zdecydowali się na podbijanie eurodolara, od początku dnia ustawiając notowania w taki sposób, jakby oczekiwali dobrych danych z USA. Te rzeczywiście okazały się właśnie takie.
O 14:30 mogliśmy się przekonać, że majowa dynamika sprzedaży detalicznej to 1,2 proc. m/m (zakładano 1,1 proc., w kwietniu notowano 0,2 proc.), zaś wynik bez samochodów to 1 proc. (wobec przewidywań na poziomie 0,7 proc.). Wniosków o zasiłek dla bezrobotnych było tylko o 2 tys. więcej niż zakładano, wzrosły poza tym (m/m) ceny importu i eksportu, w szczególności wyprzedzając prognozy.
Po 8:00 mieliśmy jeszcze wychodzenie ponad 1,13, później rynek umacniał dolara, w skrajnych momentach schodząc nawet poniżej 1,12. Może się wydawać, że to jakieś grubsze zwycięstwo waluty amerykańskiej - ale bez przesady. Rynek już wielokrotnie pokazywał, że w obliczu zawirowań greckich i ciągłej niepewności co do tego, kiedy Fed w końcu podwyższy stopy, wahania bywają znaczne. W samym tylko czerwcu, który jeszcze nie dotarł do połowy, mieliśmy i 1,09 - i prawie 1,14. Co więcej, przy odrobinie dobrej woli można się pokusić o wytyczenie trendu biegnącego od 27 maja (np. na wykresie 2h) - i ten byłby (w przybliżeniu) dziś testowany, tudzież obroniony.
Rośnie dziś grecka giełda, bo pojawiły się plotki, pisaliśmy o nich rano, że Niemcy gotowe są na częściową pomoc dla Aten w zamian za częściowe ustępstwa - transza pieniędzy za jedną reformę i tak po kolei, powoli. Oczywiście rząd niemiecki już to zdementował, zresztą na eurodolarze się to jakoś szczególnie nie odbiło. Co więcej, prezes Bundesbanku Jens Weidmann stwierdził, że wciąż rośnie ryzyko niewypłacalności Grecji.
W obliczu greckich problemów wydawałoby się, że naturalne powinno być ciągłe odwracanie się od euro i np. wędrówka do parytetu 1:1, jak to niektórzy sugerowali jeszcze przed kwartałem. A jednak nie zawsze się tak dzieje, w grę wchodzą inne czynniki. Spekulacja bazuje co jakiś czas na plotkach o tym, że "kompromis już za chwilę". Wizja podwyżki stóp w Stanach raz się przybliża, raz oddala. Na razie zakładamy, że obowiązuje jeszcze tendencja, o której wspomnieliśmy wyżej, a więc eurodolar ma szansę pójść do góry, ale raczej do 1,1380 niż do 1,15. Gdyby ten krótkoterminowy trend został złamany, to spokojnie można będzie myśleć o 1,1050-60.
Sytuacja na złotym
Umocnienie dolara osłabiło złotego na USD/PLN, ale w sumie gracze nie przebili się przez obszar oporu przy 3,68 - 3,69, niedawno będący jeszcze wsparciem. Skoro to nie nastąpiło, to realne będzie chwytanie lepszych kursów w zakresie 3,65 - 3,68. Gdyby jednak euro nie nabrało siły na EUR/USD, to miejmy na względzie, że od 27 maja widać na USD/PLN trend spadkowy i testowanie jego linii oznaczałoby teraz podchodzenie pod 3,7230-40 (w przybliżeniu).
Na EUR/PLN schodziliśmy dziś w okolice wsparcia na 4,1215-20, ruch ten nie pokonał jednak ogólnego trendu - to wymagałoby zbicia kursu do 4,1070 (mniej więcej).
Porównaj na wykresach spółki i indeksy src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1356994800&de=1388444400&sdx=0&i=&ty=3&ug=1&s%5B0%5D=bezrobocie&colors%5B0%5D=%231f5bac&tiv=0&tid=0&w=600&h=300&cm=0&lp=1"/> Dodaj wykresy do Twojej strony internetowej