Trzecia i ostatnia debata telewizyjna w kampanii o urząd prezydenta USA jest już za nami. Donald Trump nie był w stanie odmienić w niej losów kampanii i na niecałe trzy tygodnie przed wyborami zdecydowanym faworytem jest Hillary Clinton. Takie rozdanie cieszy rynki, które w czwartek jednak skoncentrują się przede wszystkim na posiedzeniu EBC.
Zwykle to kandydat Republikanów był faworytem rynków, ale teraz jest inaczej. Mimo że Clinton chce zwiększyć podatki dla najlepiej zarabiających, dodatkowo opodatkować banki i zwiększyć regulację koncernów farmaceutycznych i tak cieszy się poparciem Wall Street. Donald Trump jest bowiem kompletnie nieprzewidywalny i jego wybór mógłby okazać się sporym gospodarczym wstrząsem. Dlatego rosnąca przewaga kandydatki Demokratów przekłada się pozytywnie na rynki akcji, a przede wszystkim na notowania... meksykańskiego peso. Donald Trump uczynił bowiem z Meksyku wroga numer jeden w polityce zagranicznej, nic więc dziwnego, że spadek jego szans jest pozytywnie odbierany przez meksykańską walutę. Wybory odbędą się 8 listopada, sondaże „exit polls” z kluczowych stanów poznamy prawdopodobnie pomiędzy 1 a 2 w nocy z 8 na 9 listopada naszego czasu.
W czwartek jednak wydarzeniem numer jeden jest posiedzenie EBC. Co prawda bank nie zmieni dziś polityki pieniężnej, ale żywym jest temat przedłużenia zaplanowanych do końca marca 2017 programów. Chodzi przede wszystkim o skup obligacji, a także program TLTRO, w ramach którego EBC pożycza bankom środki. EBC przedłuży ten program najwcześniej w grudniu, ale gdyby pojawiły się sugestie,, że w tym roku nie będzie takiej decyzji rynki zareagowałyby nerwowo (a jednocześnie euro umocniłoby się). Co więcej, na rynku pojawiły się też plotki, że przedłużając program EBC go ograniczy, ale nie sądzimy aby Mario Draghi odniósł się do nich w klarowny sposób. Decyzja EBC o 13:45, początek konferencji o 14:30.
Z polskiej gospodarki napłynęły nie najlepsze dane. Wyraźnie poniżej oczekiwań wypadła sprzedaż detaliczna i choć w całym trzecim kwartale sprzedaż wyglądała bardzo solidnie, należy pamiętać, że musi ona pełnić rolę przeciwwagi dla kulejących inwestycji. Dane nie oznaczają bynajmniej spowolnienia, ale sugerują, że druga połowa roku będzie prawdopodobnie tylko minimalnie lepsza niż pierwsza. Tym samym tempo wzrostu na poziomie 3,5 procent w całym 2016 roku wydaje się coraz mniej realne.
Dziś o 8:51 dolar kosztuje 3.9348 złotego, euro 4.3120 złotego, frank 3.9744 złotego, zaś funt 4.8323 złotego.