Stopy procentowe w USA pozostają rekordowo niskie. Fed zapowiada ich podwyżkę, ale jasno nie precyzuje kiedy to nastąpi. To szkodzi dolarowi.
W czwartek amerykańska Rezerwa Federalna (Fed), zgodnie z tym co zakładaliśmy, nie zdecydowała się podwyższyć stóp procentowych, pozostawiając przedział 0,0-0,25% dla wahań stopy funduszy federalnych. Oczekujemy, że zrobi to w grudniu.
Decyzja Fed nie jest zaskoczeniem. Brak widocznej presji inflacyjnej i umiarkowany wzrost gospodarczy w USA oraz obawy o kondycję chińskiej (a więc i globalnej) gospodarki taką decyzję zapowiadały. Wszystkie te obawy podzielił sam Fed lekko korygując w dół prognozy PKB i inflacji dla USA na lata 2016-2017 oraz wyrażając obawy o wzrost gospodarczy na świecie.
Oczekujemy, że stopy w USA wzrosną w grudniu. Szefowa Fed Janet Yellen wprawdzie nie wykluczyła podwyżki już w październiku. Słowa te jednak należy odczytywać jako sygnał nieuchronnie zbliżającej się podwyżki, a nie jej zapowiedzi na przyszłym posiedzeniu. Jeżeli już w październiku spodziewać się czegoś to deklaracji o zaostrzeniu polityki monetarnej w grudniu. Jednocześnie sądzimy, że jest mało realne przesunięcie tego terminu na początek 2016 roku. To bowiem już uderzałoby w wiarygodność Fed-u. Dlatego musiałby on mieć naprawdę mocne argumenty, żeby to zrobić.
W reakcji na wczorajsze wyniki posiedzenia Fed dolar się osłabił. Kurs EUR/USD wzrósł do 1,1432 na koniec dnia z poziomu 1,1291 dzień wcześniej i znalazł się najwyżej od ponad 3 tygodni. Na wykresie dziennym tej pary została jednocześnie wyrysowana lokalna formacja odwróconej głowy z ramionami, która zapowiada ruch przynajmniej do 1,16.
Jeżeli dodać do tego fakt, że od kwietnia eurodolar porusza się w szerokim kanale wzrostowym, to w najbardziej optymistycznym scenariuszu celem dla popytu może być znajdujące się ponad 1,18 górne ograniczenie tego kanału. W teorii odłożona w czasie podwyżka stóp procentowych i brak twardej deklaracji, kiedy będzie ona mieć miejsce, powinny tworzyć presję na dolara. Należy jednak wątpić, czy będzie ona aż tak silna, żeby wywindować EUR/USD ponad 1,18. Bardziej realnym celem jest sierpniowy szczyt, czyli poziom 1,1713.
Wczoraj dolar osłabił się również do złotego. Kurs USD/PLN spadł do 3,6743 zł z poziomu 3,72 zł dzień wcześniej. Obecnie para ta lekko odbija i testuje poziom 3,6826 zł. Dziś, wobec braku nowych potencjalnych impulsów, można spodziewać się ograniczonych wahań.
Docelowo notowania dolara powinny zejść do sierpniowego dołka na poziomie 3,6250 zł. W długim terminie natomiast, z uwagi na to, że najpóźniej od grudnia stopy procentowe w USA zaczną rosnąć, podczas gdy w Polsce na to zaczekamy do przełomu 2016 i 2017 roku, amerykańska waluta będzie się umacniać. Stąd też w przyszłym roku atak na 4 zł wydaje się być bardziej prawdopodobny niż spadek poniżej 3,50 zł.