Wtorek na krajowym rynku walutowym upływa pod znakiem niewielkich wahań kursów. Ma to związek ze dniem wolnym w USA. Inwestorzy też czekają na jutrzejszą publikację tzw. "minutek" Fed. Większych emocji nie budzi natomiast posiedzenie RPP.
Pod znakiem niewielkich zmian kursów upływa wtorek na krajowym rynku walutowym. O godzinie 13:48 za euro trzeba było zapłacić 4,2425 zł, szwajcarski frank kosztował 3,8735 zł, a dolar 3,74 zł. We wszystkich 3. przypadkach są to poziomy zbliżone do tych z wczorajszego zamknięcia, gdy złoty stracił na wartości.
Do końca dnia układ sił prawdopodobnie już nie ulegnie zmianie. Brak ważnych publikacji makroekonomicznych, a przede wszystkim nieobecność świętujących inwestorów w USA, gdzie celebrowany jest Dzień Niepodległości, nie zachęca do większej aktywności. Nawet pomimo obserwowanego osuwania się kursu EUR/USD i wzrostu napięcia geopolitycznego wokół Korei Północnej (test rakiety balistycznej), co w teorii zwiększa awersję do ryzyka i może tworzyć presję na złotego i inne waluty rynków wschodzących.
W środę złoty może kontynuować poniedziałkowe osłabienie. Podobnie jak wczoraj, głównym impulsem pozostanie oczekiwanie na publikowany tego dnia wieczorem protokół (tzw. minutki) z ostatniego posiedzenia Fed. Można oczekiwać, że będzie on wzmacniał twierdzenie Fed o jeszcze jednej w tym roku podwyżce stóp procentowych w USA. Jak również znajdzie się tam więcej szczegółów nt. zmniejszania bilansu Fed. To będzie wzmacniało dolara, tworząc jednocześnie presję na złotego. Zwłaszcza, że w poniedziałek kurs USD/PLN, drugi raz na przestrzeni miesiąca, zawrócił z poziomu wsparcia 3,69-3,70 zł, co powinno zaowocować ruchem w górę.
Dziś startuje dwudniowe posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej (RPP). Jutro w południe zostanie opublikowane decyzja ws. stóp procentowych, a o godzinie 16:00 rozpocznie się konferencja prasowa po posiedzeniu i będzie opublikowany komunikat zawierający najnowsze prognozy inflacji i PKB dla Polski.
Niespodzianki nie będzie. Stopy nie zostaną zmienione. Nie zmieni się też retoryka Rady. Obecnie oczekuje się, że na pierwszą podwyżkę kosztu pieniądza przyjdzie nam zaczekać do ostatniego kwartału 2018 roku. Ten termin systematycznie się odsuwa. Jeszcze przed 3. miesiącami wskazywano na połowę 2018 roku. Nie jest wykluczone, że za jakiś czas oczekiwania przeniosą się na 2019 roku, co byłoby zgodne z powtarzaną od miesięcy sugestią prezesa Glapińskiego, że nie widzi on powodów, żeby podnosić stopy w 2018 roku.
Ważną wskazówką co do terminu podwyżki będą najnowsze prognozy inflacji i PKB, jakie znajdą się w komunikacie po posiedzeniu (sam Raport o inflacji NBP opublikuje w poniedziałek 10 lipca). Jednak i tu nie należy oczekiwać dużych zmian.
Prawdopodobne jest nieznaczne podwyższenie prognozy PKB na ten rok z szacowanego w marcu poziomu 3,7 proc., przy jednoczesnej korekcie w dół prognozy inflacji z poziomu 2 proc. Prognozy na 2018 i 2019 rok nie powinny się zmienić. Dlatego mając to na uwadze można przyjąć, że startujące dziś posiedzenie przejdzie bez echa, a rynki globalne będą głównym determinantem zachowanie złotego w tym tygodniu.
Spoglądając na aktualne notowania polskich par przez pryzmat polityki banków centralnych, to odsuwająca się w czasie podwyżka kosztu pieniądza w Polsce, przy trwających podwyżkach i planowanej redukcji bilansu przez Fed, a także rosnących oczekiwaniach, że być może na jesieni Europejski Bank Centralny (ECB) ogłosi kolejne ograniczenie programu skupu aktywów, Bank Kanady w wakacje podniesie stopy procentowe, a w stosunkowo bliskiej przyszłości to samo uczyni Bank Anglii, to otoczenie rynkowe staje się powoli niesprzyjające dla złotego.
W tej chwili tylko dobre wyniki polskiej gospodarki nie pozwalają na jego większe osłabienie. Niemniej jednak, gdy te się pogorszą, to taka fala osłabienia do koszyka walut będzie mieć miejsce.