W piątek polska polityka powinna górować nad obserwowaną w ostatnich 24 godzinach silną poprawą klimatu inwestycyjnego na świecie. W obawie przed niedzielnymi wyborami parlamentarnymi inwestorzy będą powstrzymywać się z kupnem akcji. Atmosfera wyczekiwania ma szansę też udzielić się złotemu, po tym jak w czwartek wyraźnie zyskał do euro i franka, tracąc jednocześnie do dolara.
Zdecydowana poprawa nastrojów na globalnych rynkach akcji z jednej strony będzie w piątek wspierać warszawską giełdę. Z drugiej natomiast na szaleństwo nie pozwoli rodzima polityka. Mianowicie strach związany z zaplanowanymi na niedzielę wyborami parlamentarnymi w Polsce. To, że GPW znalazła się w takich rynkowych kleszczach było widać już w czwartek, gdy pomimo mocnych wzrostów głównych europejskich parkietów (DAX +2,48%; CAC +2,28%), indeks WIG20 zamknął dzień zwyżką o śladowe 0,03% do 2106,27 pkt. Podobnym wynikiem może też zakończyć się piątkowa sesja.
Klimat inwestycyjny na świecie wyraźnie się poprawił w ostatnich 24 godzinach. Pierwszy silny impuls popytowy napłynął wczoraj z Europejskiego Banku Centralnego (ECB). Mario Draghi nie tylko zapowiedział, że bank w grudniu przyjrzy się prowadzonej przez siebie polityce monetarnej (w domyśle może ją dalej poluzować), ale też przyznał, że już wczoraj rozważano cięcie stopy depozytowej (obecnie -0,20%).
Kolejnym impulsem są wczorajsze wzrosty na Wall Street (Dow Jones +1,87%; S&P500 +1,66%), kontynuowane następnie dziś przez azjatyckie parkiety (Nikkei rano rósł o 2,3%, Hang Seng o 1,3%, a Shanghai Composite o 0,6%).
Wreszcie humory inwestorom będą poprawiać opublikowane w czwartek wieczorem wyniki kwartalne przez giełdowe tuzy z Wall Street: Alphabet (czyli dawniej Google), Microsoft i Amazon. W handlu posesyjnym akcje tych spółek poszybowały w górę od 7,8% do 10,7%.
Pewną niewiadomą przed dzisiejszą sesją są zaplanowane publikacje wstępnych odczytów październikowych indeksów PMI dla Francji, Niemiec, strefy euro i USA. Jednak musiałby one być naprawdę słabe, żeby popsuć dziś nastroje na świecie. Szczególnie, że po wczorajszym gołębim sygnale wysłanym przez ECB, rynek będzie teraz czekał na dalsze luzowanie polityki monetarnej w Japonii oraz sygnał o odsunięciu podwyżki stóp w USA na przyszły rok. Zarówno Bank Japonii, jak i amerykański Fed, decydować będą o tym w przyszłym tygodniu.
Polski rynek akcji prawdopodobnie nie skorzysta na tej globalnej poprawie nastrojów i związanym z tym wzroście apetytu na ryzyko. Przed niedzielnymi wyborami parlamentarnymi w Polsce inwestorzy nie będą chcieli ryzykować kupna akcji. To od wyników wyborów może zależeć przyszłość sektora bankowego, energetyki, kopalń, ale również to, na ile mocno Narodowy Bank Polski i nowa Rada Polityki Pieniężnej będą wspierać wzrost gospodarczy.
Ryzyko polityczne mocniej niż dotychczas ma szansę się też ujawnić na rodzimym rynku walutowym. Dlatego zamiast spodziewanego w normalnych warunkach umocnienia złotego, co zwykle ma miejsce w przypadku każdej poprawy nastrojów na rynkach globalnych, należy założyć stabilizację notowań na poziomie z wczorajszego zamknięcia.
W czwartek polska waluta umocniła się do euro i szwajcarskiego franka, tracąc jednocześnie do dolara. Zmiany te były reakcją na gołębi sygnał wysłany z ECB, co przeceniło EUR/USD, zwiększyło apetyt na ryzyko, ale też zmogło zwiększyć oczekiwania na przyszłoroczne cięcie stóp procentowych w Polsce.
Wczorajsze wahania w sposób istotny nie zmieniły sytuacji na wykresie CHF/PLN, gdzie szanse na ruch do góry i do dołu są podobne. Zwrot EUR/PLN tuż poniżej strefy oporu zlokalizowanej wokół poziomu 4,30 zł potwierdził jej duże znaczenie techniczne, tworząc nowy sufit dla notowań wspólnej waluty. Największe zmiany mają miejsce natomiast na wykresie USD/PLN. Para ta wybiła się górą z konsolidacji w przedziale 3,66-3,81 zł. Jeżeli wybicie to zostanie potwierdzone przez pokonanie oporu na 3,8534 zł to bardzo szybko dolar może przetestować marcowy szczyt na 3,9659 zł.
O godzinie 08:17 kurs EUR/PLN testował poziom 4,2477 zł, USD/PLN 3,8245 zł, a CHF/PLN 3,9330 zł.