Słabe wrześniowe dane z amerykańskiego rynku pracy nie tylko przesunęły na 2016 rok oczekiwania na pierwszą od lat podwyżkę stóp procentowych w USA, ale przede wszystkim budzą powszechny strach przed spowolnieniem gospodarczym. Na wartości traci dolar i giełdy, drożeje dług i złoto. Dane są też złą wiadomością dla złotego.
We wrześniu, zgodnie z rynkowymi oczekiwaniami, stopa bezrobocia w USA ukształtowała się na poziomie 5,1%, czyli pozostała na najniższym poziomie od 7 i pół roku. Rynkowe obawy wzbudził jednak raport o zatrudnieniu i płacach.
Zatrudnienie w sektorze pozarolniczym wzrosło we wrześniu zaledwie o 142 tys., podczas gdy prognozowano, że będzie to 200 tys. Negatywną wymowę tych danych dodatkowo zwiększa mocna rewizja w dół odczytów z poprzednich miesięcy. W sierpniu ostatecznie przybyło 136 tys. miejsc pracy, a nie 173 tys, jak pierwotnie szacowano. Lipcowe dane zaś skorygowano do 223 tys. z 245 tys. Średnia z tych trzech miesięcy wyniosła więc 167 tys., a zakładano, że będzie to 206 tys. To o tyle duża różnica, że wyniki powyżej 200 tys. uważane są za świadczące o rozwoju gospodarki.
Mocnym rozczarowaniem okazały się też dane o płacach. We wrześniu płace godzinowe nie zmieniły się w relacji miesięcznej i pozostały na poziomie 25,09 dolara. Rynek tymczasem oczekiwał ich wzrostu o 0,2% M/M, po tym jak w sierpniu wzrosły o 0,4% M/M. Zatrzymanie wzrostu płac opóźni powrót inflacji do wyznaczonego przez Fed celu inflacyjnego, tym samym zmniejszając presję na podwyżkę stóp procentowych.
Opublikowane dane całkowicie wykluczają możliwość podwyżki stóp przez Fed na październikowym posiedzeniu. Co więcej, każą się zastanowić, czy do takiej podwyżki dojdzie w grudniu br. Rynek terminowy wątpi w taki scenariusz. Po dzisiejszych danych kontrakty terminowe "wyceniały" prawdopodobieństwo grudniowej podwyżki na poziomie 30%, podczas gdy przed danymi było to 45%. Szanse na taką podwyżkę w styczniu 2016 roku to obecnie 37%, a w marcu 50%.
Odsuwająca się na 2016 rok perspektywa pierwszej od lat podwyżki kosztu pieniądza w USA to tylko jedna z konsekwencji opublikowanych danych. Inną jest strach przed spowolnieniem gospodarczym. Spowolnieniem globalnym, które przywędrowało do USA z Chin. Fed przekonał rynki finansowe, że to poważny problem. Stąd też inwestorzy nerwowo zareagowali na dzisiejsze dane.
Dolar mocno stracił na wartości do najważniejszych walut (kurs EUR/USD wystrzelił z 1,1158 do 1,1315), ale jednocześnie zyskuje on do dużej grupy walut krajów zaliczanych do rynków wschodzących (np. do tureckiej liry, rosyjskiego rubla).
Silną przeceną zareagowały też rynki akcji. Główne europejskie parkiety, które przed godziną 14:30 wyraźnie rosły, po publikacji danych znalazły się na minusach. Spadki pogłębiła też warszawska giełda. Godzinę po danych grupując największe spółki indeks WIG20 tracił 1%.
Obawy o spowolnienie wzrostu gospodarczego na świecie i taniejący dolar ściągają w dół również ceny ropy i miedzi. Jednocześnie mocno w górę ruszyły ceny złota, bo inwestorzy szukają bezpiecznych aktywów. Za uncję tego kruszcu trzeba zapłacić 1136 dolarów, podczas gdy w południe płacono tylko nieco ponad 1104 dolarów.
Słabe dane z amerykańskiej gospodarki są złą wiadomością dla złotego. Strach przed spowolnieniem na świecie będzie zmniejszał apetyt na ryzyko i kładł się cieniem na jego notowania. Wprawdzie złoty może nieco umocnić się do dolara, ale będzie tracił do euro i szwajcarskiego franka. Taką też reakcję można było dziś zaobserwować po danych z USA. O godzinie 15:42 kurs USD/PLN testował poziom 3,7635 zł, EUR/PLN 4,2530 zł, a CHF/PLN 3,8950 zł.