Złoty w środę próbuje odrabiać straty z wczoraj. Mleko jednak już się rozlało. Strach przed podwyżkami stóp procentowych w USA bierze górę. Jeżeli wpiszą się w to dobre dane z amerykańskiego rynku pracy to na koniec tygodnia nie tylko za dolara, ale również za inne waluty trzeba będzie zapłacić więcej.
W środę o godzinie 13:25 za euro płacono 4,1710 zł wobec 4,1795 zł wczoraj na koniec dnia. Dolar kosztował 3,8370 zł i pozostawał na poziomach z wtorku. Szwajcarski frank natomiast potaniał do 3,9190 zł z 3,9292 zł.
Złoty jest dziś nieco mocniejszy do koszyka walut, po tym jak wczoraj wyraźnie stracił on na wartości, reagując na doniesienia z USA i skorelowany z nimi spadek notowań EUR/USD. Cieniem na notowaniach polskiej waluty kładą się obawy przed konsekwencjami podwyżek stóp procentowych w USA, które mogą mieć miejsce już we wrześniu. Taka sugestia padła wczoraj z ust Dennisa Lockharta, szefa oddziału Fed z Atlanty.
Powiedział on, że stopy mogą wzrosnąć we wrześniu, a do zmiany zdania ws. wrześniowego terminu mogłoby go skłonić jedynie "znaczące pogorszenie" sytuacji gospodarczej w USA. Inwestorzy z uwagą przysłuchują się wypowiedziom akurat tego przedstawiciela Rezerwy Federalnej, gdyż reprezentuje on umiarkowane, a więc najbardziej reprezentatywne dla całego Fed-u, stanowisko ws. polityki monetarnej.
Słowa Lockharta dodatkowo ogniskują uwagę rynków na temacie stóp procentowych. Dlatego też publikowane dziś, jutro i w piątek dane z amerykańskiego rynku pracy, kluczowe do oceny tego, kiedy Fed może zacząć zacieśniać politykę monetarną, nabierają dodatkowego znaczenia.
W czwartek w centrum uwagi znajdzie się cotygodniowy raport nt. nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Rynkowy konsensus zakłada ich wzrost o 3 tys. do 270 tys. Kluczowy raport zostanie opublikowany jednak w piątek. Będą to comiesięczne dane nt. stopy bezrobocia (prognoza: 5,3%) i zmiany zatrudnienia w sektorze pozarolniczym (prognoza: 218 tys.).
Oczywiście powyższe publikacje nie będą jedynymi jakie w tym czasie napłyną z USA. To one jednak będą w głównej mierze koncentrować uwagę rynków. Im lepsze będą dane, tym większe będzie prawdopodobieństwo wrześniowej podwyżki. To zaś przełoży się na umocnienie dolara, a przy okazji na osłabienie złotego. I odwrotnie. Słabsze dane będą sugerowały grudniowy termin podwyżki, co powinno przełożyć się na słabszego dolara i mocniejszego złotego.
Wczorajsze silne wzrosty EUR/PLN i USD/PLN zmieniają układ sił na wykresach tych par. Euro pokonało strefę oporu ponad 4,15 zł, co wyklucza możliwość szybkiego zejścia poniżej 4,09-4,10 zł, zwiększając prawdopodobieństwo ataku na 4,20 zł. Dolar natomiast zaatakował barierę podażową ponad 3,80 zł, co stanowi przepustkę w kierunku tegorocznego maksimum na 3,9660 zł.
Układ sił nie zmienił się natomiast na wykresie CHF/PLN. Para ta dziś też wyraźnie mocniej próbuje odrabiać straty, co jest reakcją na dane ze Szwajcarii o najgłębszej od 56 lat deflacji w tym kraju. Wobec tego podtrzymujemy naszą prognozę dla franka, że na koniec roku będzie on bliżej 3,80 zł niż 4 zł.