Lepszy odczyt tego indeksu przełożył się na dość wyraźny wzrost notowań pary EURUSD, co z kolei wykorzystał złoty. Przed południem na rynku złotego doszło jednak do sporej wyprzedaży spowodowanej większymi zleceniami klientowskimi i notowania EURPLN wzrosły o prawie 8 figur z poziomu 4,4633 do 4,5420.
Popołudniowa poprawa nastrojów na rynkach akcji spowodowana m.in. lepszymi od oczekiwań wynikami Forda umożliwiła złotemu odrobienie tych strat. Poziom 4,54 nie jest przypadkowy - stanowi on silny opór wyznaczony przez górną granicę kanału spadkowego na parze EURPLN, 61,8% zniesienie spadków pary z pierwszej połowy kwietnia, a także równość korekty wzrostowej z podobną falą z okresu 16-30 marzec 2009. Skuteczność tego oporu jest argumentem za kontynuacją umocnienia polskiej waluty w dłuższym terminie, choć należy pamiętać o ograniczeniach związanych z wyznaczeniem tego typu poziomów na rynku waluty podwyższonego ryzyka.
Pod koniec piątkowego handlu dolar kosztuje nieco powyżej 3,37 złotego, zaś euro 4,48 złotego, odpowiednio 8 i 17 groszy więcej niż na koniec poprzedniego tygodnia. Warto podkreślić, iż zarówno w piątek, jak i na przestrzeni tygodnia złoty zachowywał się znacznie słabiej niż węgierski forint, czy czeska korona. Węgierska waluta w piątek zyskała około procenta wobec euro, w skali tygodnia jej wartość zasadniczo nie uległa zmianie. Podobnie było z czeską koroną, która w piątek zyskała wobec euro ok. 1%, zaś w skali całego tygodnia ok. 0,5%.
Najwyraźniej inwestorzy uznali, iż informacja o znacznym wzroście deficytu sektora general government według metodologii ESA95 oraz obniżki ratingów dla Litwy i Łotwy są sygnałami, iż złoty nie powinien dzierżyć fotela lidera obserwowanej do minionego tygodnia mini hossy na rynkach walut wchodzących, podczas której tylko meksykańskie peso i koreański won dorównywały tempa polskiej walucie. W minionym tygodniu w tym składzie złotego zastąpił południowoafrykański rand. Obserwowane wzrosty na parze EURUSD w drugiej połowie są dobrą wiadomością dla sektora walut wschodzących, zwłaszcza, gdyby miały utrzymać się na dłużej. Czynnikiem ryzyka jest sytuacja na rynkach akcji, która od poniedziałkowej korekty pozostaje nierozstrzygnięta.