Ci, którzy spłacają kredyty hipoteczne zaciągnięte w szwajcarskiej walucie mają powody do zadowolenia. W miniony piątek kurs franka do złotego osiągnął minima ostatnio notowane na przełomie kwietnia i maja 1997 roku.
Bo za popularnego "szwajcara" na rynku międzybankowym płacono już tylko 2,1175 zł. Czy, zatem można spodziewać się dalszych spadków i czym jest to spowodowane?
Ostatnie tygodnie upłynęły pod znakiem gwałtownie umacniającego się złotego względem zagranicznych walut. Było to wynikiem wygłaszanych dość dobrych ocen na temat perspektyw naszej gospodarki, oczekiwań związanych z dalszymi podwyżkami stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej, a także pewnego uspokojenia się nastrojów na światowych rynkach akcji.
Istotny wpływ miał także rekordowo słaby dolar, zwłaszcza względem euro. To sprawiało, iż spekulacyjne fundusze uciekając od nierentownych inwestycji w USA, kierowały się do Europy i w niewielkiej części także do Polski. Dolar jednak był słaby nie tylko do euro, ale i także względem pozostałych walut. W relacji do szwajcarskiego franka doszło do historycznego spadku poniżej psychologicznej bariery 1:1 (minimum odnotowane 17 marca to 0,9674).
W pierwszych miesiącach tego roku frank zyskiwał także względem euro, kontynuując tym samym trend rozpoczęty w listopadzie 2007 r. W efekcie w ciągu kilku miesięcy kurs EUR/CHF spadł z okolic 1,68 do 1,5350 w połowie marca b.r.
Sytuacja ta wpisywała się w generalne umocnienie się walut wykorzystywanych wcześniej do spekulacyjnych transakcji typu carry-trade. W obliczu pogorszenia się globalnych nastrojów i widma recesji w Stanach Zjednoczonych, a także fali silnych spadków, która przetoczyła się w zimie przez światowe giełdy, strategie oparte carry-trade zaczęły po prostu ,,parzyć w ręce".
Teraz, kiedy perspektywy dla światowych rynków akcji zaczęły się wyraźniej poprawiać (choć nie wiadomo na jak długo), gdyż sezon publikacji wyników amerykańskich spółek nie przyniósł jak na razie kolejnego trzęsienia ziemi, a niektóre dane ze sfery realnej gospodarki mogą sugerować nieznaczne odbicie w USA w II półroczu, moda na strategie carry-trade bardzo szybko powróciła.
W efekcie frank ponownie zaczął być wyprzedawany, a ruch ten był dość gwałtowny. Tylko w piątek notowania EUR/CHF wzrosły z okolic 1,60 do 1,6150, a USD/CHF z 1,0065 do 1,0255. To w połączeniu z nadal relatywnie mocnym złotym (w piątek nasza waluta traciła tylko do dolara w ślad za jego wyraźną aprecjacją na rynkach międzynarodowych), przełożyło się na dość silny ruch w dół na CHF/PLN. Czy ta kumulacja czynników utrzyma się na długo?
Scenariusz dla złotego na najbliższe dni i kilka tygodni sugeruje jednak jego osłabienie. Rozczarowujące dane o produkcji przemysłowej w marcu, a także krytyczne słowa prezesa Narodowego Banku Polskiego, co do środowej dymisji pro-reformatorskiego wiceministra finansów Stanisława Gomułki, oraz próba wyczulenia pozostałych członków Rady Polityki Pieniężnej na fakt mocnego złotego, mogą oddalić szanse na kwietniową podwyżkę stóp procentowych do poziomu 6,00 proc.
A to, w połączeniu z rosnącymi szansami na odbicie się dolara na rynkach światowych, może stanowić dość dobry pretekst do realizacji zysków na złotym. Nie wydaje się jednak, aby fakt ten przełożył się na istotne osłabienie franka.
Po pierwsze szwajcarska waluta nadal będzie słabnąć za sprawą powrotu do carry-trade, a także malejących szans na jakiekolwiek ruchy stóp procentowych przez Narodowy Bank Szwajcarii w perspektywie najbliższych miesięcy. Obecnie środek przedziału trzymiesięcznego LIBOR CHF niezmiennie utrzymuje się na poziomie 2,75 proc. Po drugie, nie należy liczyć, aby sentyment do złotego w perspektywie najbliższych miesięcy miał się gwałtownie pogorszyć.
_ Frank osiągnął poziomy nie notowane od 1997 roku. Jednocześnie potwierdzony został trend spadkowy rozpoczęty jeszcze w 2004 r. Na radykalną jego zmianę raczej nie warto liczyć. _
Analiza techniczna podpowiada, iż po pokonaniu w dół istotnego poziomu 2,1400-2,1550 zł przez CHF/PLN, poziomy te stały się oporem (być może skutecznym). Bo, jeżeli nawet założyć osłabienie złotego do euro w ciągu najbliższych tygodni do 3,48 zł, przy jednoczesnym wzroście notowań EUR/CHF do 1,63, to i tak otrzymujemy 2,1350 zł za franka.
A co w długim okresie?
Tutaj kluczowe będą perspektywy dla globalnej gospodarki. Jeżeli z prognozowanego odbicia w II połowie roku w USA, nic nie wyjdzie, a pogorszeniu ulegnie sytuacja makroekonomiczna pozostałych światowych potęg, to frank może ponownie wyraźnie zyskać względem głównych walut na fali zamykania spekulacyjnych transakcji opartych o carry-trade.
Jako, że wtedy globalne spowolnienie mogłoby już dotknąć także Polskę, a także wpłynąć na wzrost globalnej awersji do ryzyka, to osłabienie się złotego do franka byłoby już zauważalne.
Ale po pierwsze, zawsze lepiej przyjmować pozytywny scenariusz za bardziej prawdopodobny, a po drugie różnica w płatnościach rat odsetkowych we frankach, a w złotych, jest tak znacząca, że ryzyko ich wyrównania jest minimalne. Dlatego, też kredyty zaciągane w popularnym ,,szwajcarze" nadal pozostaną dosyć popularne.