Co prawda skalę zakupów zmniejszono z 80 mld euro miesięcznie do 60 mld euro, ale trzy dodatkowe miesiące (dodatkowe w porównaniu z prognozami) powodują, że i tak ogólny skup będzie większy niż miał być wedle oczekiwań rynku. Poza tym zresztą poluzowano niektóre warunki, np. będzie możliwy skup papierów o rentowności mniejszej niż stopa depozytowa EBC. Ba, media podawały nawet, że część szefów EBC optowała za przedłużeniem programu o 12 miesięcy.
Dziś w programie mamy o 8:00 bilans handlu zagranicznego Niemiec wraz z dynamiką importu i eksportu (za październik), a do tego o 8:45 produkcję przemysłową Francji. O 10:30 podany będzie bilans handlu zagranicznego Wielkiej Brytanii, zaś o 16:00 poznamy indeks Uniwersytetu Michigan z USA. Prognozuje się jego wzrost z 93,8 pkt do 94,5 pkt.
Tymczasem EUR/USD przetestował poziom 1,06 i teraz jest nieznacznie wyżej, przy ok. 1,0615-20. To jednak obraz znacząco mocniejszego dolara niż maksima z ostatnich dni. Piłka jest po stronie Ameryki.
Polskie sprawy
Nie ma dziś danych makro z Polski. Jak pamiętamy, agencja Moody's obcięła nam wczoraj prognozy wzrostu PKB i niejako pogroziła w kwestii ratingu. Z drugiej strony, całkiem niedawno S&P nie tylko nie zdecydowała się na cięcie tegoż ratingu (acz w jej przypadku byłby to już drugi taki ruch), ale i poprawiła nam perspektywę. Agencje zdają sobie sprawę, że niektóre czynniki wpływające na PKB nie są w pełni zależne od rządu i do tego mogą być tymczasowe (jak wyczerpanie się poprzedniej perspektywy unijnych funduszy; inną sprawą jest to, czy gospodarka winna aż tak mocno zależeć od tego źródła).
USD/PLN pozycjonuje się przy 4,1820, zaś na EUR/PLN mamy 4,44. Obie pary wróciły w ostatnich dniach do konsolidacyjnych obszarów, które wykreowano krótko po amerykańskich wyborach prezydenckich. Na euro-złotym oporem jest w przybliżeniu okolica pod 4,46, na EUR/PLN ok. 4,21. Funt stoi obecnie po 5,2660 zł.