O 9:15 poznamy PMI dla usług Hiszpanii, o 9:45 dla Włoch, o 9:50 dla Francji, o 9:55 dla Niemiec, o 10:00 dla Eurolandu. Godzina 10:30 przyniesie nam ten sam odczyt dla Wielkiej Brytanii. O 11:00 poznamy też majową dynamikę sprzedaży detalicznej Eurolandu, zaś o 16:00 mamy w programie majowe zamówienia w USA (w trzech kategoriach). Warto mieć na względzie także godzinę 20:00, kiedy to przedstawione zostaną zapiski z ostatniego posiedzenia FOMC.
Te zapiski mogą mieć pewne znaczenie dla eurodolara. Na razie lokuje się on na 1,1350. Proces wzmacniania dolara przyhamował, ale nie widać na razie także ostrej aprecjacji euro. Naturalnie generalny trend na rzecz silniejszego euro jest nadal zachowany, trwa zresztą od początku stycznia. Co do innych walut, to wczoraj pisaliśmy o jastrzębiej wypowiedzi S. Poloza, szefa Banku Kanady - ale i o gołębim sygnale nadanym przez jednego z decydentów monetarnych Banku Anglii. USD/GBP jest teraz na 0,7740 - dość nisko, bo jeszcze parę dni temu było ok. 0,7940.
Nasze sprawy
O 16:00 w Polsce ukaże się komunikat z obrad RPP, zaś w ciągu dnia poznamy (zapewne koło południa) decyzję Rady na temat stóp procentowych. Naturalnie zmiany się nie spodziewamy, główna stopa powinna pozostać na poziomie 1,5 proc. Co do wymowy komunikatu, to w teorii może być różna, ale ostatnio dominuje nastawienie w myśl którego stopy nie powinny być jeszcze przez długi czas ruszane.
Na USD/PLN mamy teraz 3,73 - zaś na euro-złotym 4,2350. W przypadku euro-złotego to w sumie kontynuacja trwającej od połowy maja deprecjacji PLN, jakkolwiek w międzyczasie notowano już wyższe kursy, nawet powyżej 4,26. Tak więc obecny kurs, o ile nie nastąpi pokonanie trendu, jest w miarę niezły na kupno. Na dolarze z kolei tak jednoznacznej tendencji przeciwko PLN nie widać, w istocie całkiem niedawno testowano 3,70 - ale ostatecznie bez powodzenia.