Otóż o 13:45 poznamy decyzję EBC w sprawie stóp procentowych. Tu nie oczekuje się zmian, ale o 14:30 podane zostaną projekcje makroekonomiczne i wtedy też zacznie się konferencja prasowa z udziałem Mario Draghiego.
Niektórzy podejrzewają, że w obliczu nieco większej inflacji Draghi może przybrać umiarkowanie jastrzębi ton. Stąd też pojawiają się głosy, iż mógłby zasugerować np. wycofywanie się Banku z operacji QE. Ale przecież nieco ponad miesiąc temu Draghi wręcz podkreślał, że dane gospodarcze dla Eurolandu są mocno niepewne, co sprawia, że EBC musi kontynuować luźną politykę. Inflacja jego zdaniem jest (była wtedy?) wciąż niska, a stymulacja monetarna - konieczna.
Na razie na eurodolarze jesteśmy przy 1,0530. A zatem dolar wciąż jest w mocy, zwłaszcza po wczorajszym pomyślnym raporcie ADP. Jutro w programie payrollsy, czyli oficjalne, rządowe dane o zatrudnieniu w Stanach.
Nasz orzeł
Na euro-złotym widzimy ok. 4,3070 - czyli jesteśmy nadal w kilkugroszowej konsolidacji. Tak samo rzecz się ma z USD/PLN. Tam zakres to 4,05 - 4,10 (w przybliżeniu), natomiast obecnie jesteśmy przy 4,09. Nasza ogólna hipoteza o tym, że złoty powinien być dość słaby do dolara (i nie zyskiwać przesadnie do euro), jak na razie się sprawdza.
GBP/PLN pozycjonuje się na 4,9720, co w dalszym ciągu oznacza badanie dolnych rejonów trendu bocznego, który uformował się w początkach tego roku. Nadal jednak nie ma tu jakiegoś szczególnego przełomu. Górne ograniczenia tej konsolidacji to ok. 5,10 - 5,1270, pomijając szczyt na 5,14, notowany 26 stycznia.
RPP wczoraj nie zmieniła stóp, a w dodatku Adam Glapiński, szef RPP i NBP, zapowiedział, że prawdopodobnie nie będzie potrzeby wykonywania takiego ruchu w tym i może nawet w przyszłym roku.