Poza tym w programie m.in. niemiecka inflacja CPI (o 14:00) oraz wskaźniki koniunktury gospodarczej Eurolandu (o 11:00).
Na razie eurodolar utrzymuje się bardzo wysoko, jest na poziomie 1,1395, za chwilę możemy mieć test okrągłej "czternastki". Rajd jest więc kontynuowany, jakkolwiek wydaje się, że dziś naturalna byłaby lekka korekta dla realizacji zysków - zwłaszcza jeśli amerykańskie dane wypadną dobrze.
Ropa stoi już po 44,9 dolara za baryłkę, a jeszcze 21 czerwca w minimach było niewiele ponad 41 dolarów. Zawsze to więc jakiś wzrost, jak najbardziej. Nikkei 225 i Hang Seng są obecnie na plusie, gdyby ktoś pytał o sesję azjatycką. Faktem jest jednak, że majowy odczyt o sprzedaży detalicznej w Japonii, podany w nocy, rozczarował: 2 proc. r/r zamiast 2,6 proc., na co liczono.
Co ze złotym?
Jest dość ciekawe, że pomimo wciąż rosnącego poziomu eurodolara złoty nie jest aż tak słaby do euro. Nie jest np. przy 4,25 - 4,26, jak mogłoby się wydawać, a jedynie przy 4,2320. A zatem niżej niż np. 21 i 22 czerwca w maksimach, choć wtedy główna para stała dużo niżej. Może to oznaczać, że inwestorzy bardziej zaczynają teraz myśleć o słabości dolara niż o sile euro... W każdym razie ogólna, wszczęta w maju tendencja wzrostowa, tj. osłabiająca PLN - pozostaje w mocy.
Dużo siły mamy za to na dolarze, co nie dziwi w obecnej sytuacji. Wykres jest chwilami przy 3,7120-30, tak więc mniej niż grosz od minimów z początku czerwca. Ich przebicie może się jednak okazać dość trudne, szczególnie jeśli główna para zostanie dziś trochę skorygowana.