Wczoraj eurodolar kończył zmagania dość nisko (a tak naprawdę nie kończył, bo przecież w tygodniu roboczym rynek forex pracuje całodobowo) - tj. przy 1,04. Dziś rano mamy około 1,0450-60. Euro znów zyskało na wartości.
Na wykresie mamy jednak tak naprawdę konsolidację. Można tu przypomnieć, że po ostrych spadkach eurodolara w połowie grudnia, a więc po decyzji Fed na temat podwyżki stóp, sugerowaliśmy dość jawnie taką możliwość - że wykres wejdzie w trend boczny. Istotnie, tak się stało. Dolna granica tych wahań to w przybliżeniu wąski rejon 1,0350-70, górna to 1,0480 - 1,05.
Uzasadnienie tego jest dość naturalne - z jednej strony dolar powinien być mocny (obietnica trzech podwyżek stóp w roku 2017, luźna polityka EBC, kłopoty Strefy Euro, np. z włoskimi bankami), z drugiej natomiast mogą pojawiać się próby korekty - np. dlatego, że na owe obiecane podwyżki kosztu pieniądza w Stanach trzeba jeszcze trochę poczekać i w dodatku nie są one stuprocentowo pewne. Dolar i tak sporo zyskał, mierząc np. od 3 maja, gdy wykres wybiegał ponad 1,16.
GBP/USD jest przy 1,22. Na początku grudnia mieliśmy maksimum przy 1,2775, później były kilkudniowe wahania i dość mocny spadek w drugiej połowie grudnia. Obecny kurs odpowiada sytuacji z przełomu i listopada, w tym kontekście za kolejne wsparcie można uznać ok. 1,2090. Na GBP/EUR mamy 1,17, w połowie grudnia było ok. 1,20. Na obu parach druga połowa tego miesiąca okazuje się więc czasem osłabienia funta.
Ropa WTI nie może przebić się przez poziom 54 dolarów. Można przypomnieć, że np. część członków naszej rodzimej Rady Polityki Pieniężnej uznaje, iż ropa nie będzie już znacząco zyskiwać w przyszłych miesiącach i kwartałach. Dość zauważyć, że np. minimum z listopada to nieco ponad 42 dolary, w początku sierpnia było ok. 39 dolarów, w lutym było 26 dolarów. Wsparcie w rejonie ok. 54,3 - 54,5 dolarów utrzymuje się w mocy od dobrych kilkunastu dni.
Krajowe zmagania
Na EUR/PLN mamy obecnie 4,4120. Za wsparcie można, dzięki ostatnim zmaganiom, uznać ok. 4,3935. Dwie ostatnie świece są białe, tj. wzrostowe - mianowicie wczorajsza i dzisiejsza, która jednak dopiero się rodzi. Tendencja jest spadkowa, aczkolwiek okolica 'czterdziestki' jest wyraźnym ograniczeniem. Teraz owa tendencja jest testowana, rzecz się rozstrzyga. Jeśli trend przetrwa i jeśli zejdziemy poniżej 4,3935, to dla złotego otworzą się nieco lepsze perspektywy, moglibyśmy zejść nawet ok. 3 grosze niżej, w pobliże 4,37. Z drugiej strony, istnieje również ryzyko korekty na rzecz osłabienia PLN.
Na USD/PLN jest 4,2180. Na tym wykresie za opór można uznać ok. 4,2540-60, wyżej mamy 4,2790 - maksimum z 15 grudnia. Po drugiej stronie, tej korzystniejszej dla złotego, ważne byłoby przebicie w konkretny sposób linii 4,20. To otworzyłoby drogę do 4,14 - 4,15, a teoretycznie nawet do 4,10. Problem w tym, że równocześnie musiałoby to oznaczać znaczne osłabienie dolara na głównej parze - grubo powyżej 1,05 - 1,0520, tak aby wejść znów w dawną konsolidację, która obowiązywała blisko dwa lata.
Na GBP/PLN mamy ok. 5,17, chwilami wykres sytuował się jeszcze niżej, przy 5,15. Wspomnijmy, że 5 grudnia notowano wyjście ponad 5,40. Funt jest relatywnie słaby, choć oczywiście w tym roku był momentami dużo, dużo słabszy, lokując się nawet przy 4,70.