Cały dzień należał w zasadzie do dolara, który niemrawo próbuje odzyskać swą pozycję. Umocnienie USD zostało wywołane wypowiedzią jednego z amerykańskich kongresmenów, który poinformował o pracach na temat podatku granicznego. Wcześniej spiker Izby Reprezentantów podkreślał priorytet reformy ochrony zdrowia, dlatego dolarowe byki przyjęły informacje na temat podatku bardzo pozytywnie.
Dolar zyskiwał również dzięki niepewności dotyczącej wyborów w Europie. Wzrost poparcia dla Marine Le Pen we Francji czy też dla SPD w Niemczech powoduje pewną nerwowość wśród inwestorów w Europie, co przełożyło się na tańsze euro i większe ruchy na rynku europejskich obligacji.
Wraz z taniejącą ropą tańszy staje się także dolar kanadyjski. W dniu wczorajszym na rynek napłynęło kilka istotnych figur z tamtejszej gospodarki. Bilans handlowy okazał się być fenomenalny, jednak napędzany głównie eksportem towarów energetycznych. Z drugiej strony mamy spadek eksportu innych towarów, co nie wróży dobrze na przyszłość kanadyjskiej gospodarce. Co więcej ewentualne wprowadzenie podatku granicznego może uderzyć w większym stopniu eksport z Kanady do USA.
Niezwykle ciekawie prezentuje się sytuacja na rynku polskiego złotego. Para EURPLN wybiła istotny poziom 4.30, a nasza waluta była najdroższa od wielu miesięcy. Pozytywny klimat wokół gospodarek wschodzących oraz lepsze dane z Polski sprawiły, że inwestorzy stracili część argumentów do gry przeciwko złotemu. Układ techniczny sugeruje jednak możliwość pojawienia się korekty w okolice 4.35-4.40, jednak bez znacznego pogorszenia nastrojów w Europie ciężko będzie oczekiwać, by para EURPLN wróciła ponad poziom 4.50. O godzinie 9:18 za euro płacono 4.3013 zł, a za dolara 4.03911 zł.