Sytuacja dolara na całej szerokości jest po prostu zła. Pękają ważne wsparcia techniczne (także na indeksie dolarowym DXY oraz rentownościach obligacji USA) i o ile do końca dnia/tygodnia sytuacja się nie odmieni, wydźwięk po weekendzie będzie toksyczny.
Ostatnie kilkanaście godzin nie przyniosło jednoznacznego powodu, by porzucać USD, ale nie brakuje pomniejszych czynników, które podsycają pesymizm inwestorów. Ataki huraganów, gołębie komentarze z Fed, żółwie tempo reform prezydenta Trumpa, ryzyko konfliktu z Koreą Północną. Finalnie żaden z tych tematów nie musi przynieść negatywnych skutków USA, a nawet może zaskoczyć pozytywnie.
Odbudowa po huraganach oznacza impuls dla PKB, Fed dalej może być na ścieżce podwyżek, Kongres w końcu zacznie współpracować, a temat Korei zgaśnie po jutrzejszym święcie narodowym. Przyszłość może pokazać, że jest lepiej niż się teraz rynkom wydaje. Jednak gdy wszyscy są na nie, nie ma sensu próbować dowodzić swojej racji, bo to oznacza straty.
Prezes ECB Mario Draghi chciał wczoraj wybrzmieć jak najbardziej gołębio, ale nie udało mu się wyjść ponad rynkowe oczekiwania. Draghi zaznaczył, że Rada Prezesów obserwuje podwyższoną zmienność kursu. Prognozy inflacji zostały nieznacznie zrewidowane w dół, ale sile waluty przeciwstawia się wiara w postępujące ożywienie gospodarcze.
Jeśli członkowie Rady Prezesów w większym stopniu obawiali się o siłę EUR, naciskaliby na wyraźniejsze obniżenie prognoz inflacji. Brak takiego rezultatu sugeruje, że ich uwaga przenosi się na wzrost gospodarczy. Interesujące jest też to, że w projekcjach za punkt wyjścia przyjęto kurs EUR/USD 1,18 średnio w 2018 i 2019 r. Albo bank nie docenia potencjału do dalszej aprecjacji EUR, albo spodziewa się wpływu czynników hamujących wzrosty.
Dostaliśmy też potwierdzenie, że październik jest najbardziej realnym terminem prezentacji ram programu QE w 2018 r. Jeszcze niedawno panował konsensus co do października, choć ostatnie przecieki podniosły ryzyko oddalenia decyzji do grudnia. Mimo to szczegóły QE od przyszłego roku (tempo wygaszania, długość programu, rozszerzenie bazy aktywów) stanowią gołębie ryzyko i mogą być hamulcem dla dalszego rajdu EUR. Wiele wydaje się już ujęte w wycenie EUR i przynajmniej do czasu wykrystalizowania wizji QE w 2018 r. tempo umocnienia EUR może zwolnić.
Piątkowy kalendarz jest raczej mało inspirujący zmienność. Od danych z przemysłu Wielkiej Brytanii oczekuje się kontynuacji poprawy, choć pogłębienie deficytu handlowego może neutralizować pozytywna reakcję funta. Po południu raport z rynku pracy Kanady ma wskazać dalszy, silny wzrost zatrudnienia, podpierając tym samym optymistyczny pogląd Banku Kanady na gospodarkę. Lepsze dane wzmocnią dyskonto szybszego tempa podwyżek stóp procentowych i dadzą świeży impuls do umocnienia CAD.
Pod wieczór agencja Moody's ma przedstawić decyzję w sprawie ratingu Polski. Na początku tygodnia agencja przedstawiła zaktualizowane prognozy wzrostu PKB (do 4,3 proc. z 3,2 proc. w 2017 r.) i deficytu budżetowego (2,5 proc. PKB z 2,9 proc. PKB).
Na tej podstawie agencja nie ma podstaw do wydania negatywnej opinii, jednak wskazywane wcześniej zastrzeżenia agencji do reformy sądownictwa oraz spór Polski z Komisja Europejską przemawiają za utrzymaniem dotychczasowej oceny (A2, perspektywa stabilna).
Dla złotego jest to neutralne wydarzenie, jednak ograniczanie pozycji przez inwestorów przed weekendem (Korea Płn.) może osłabiać polską walutę.