Czy Twoim zdaniem, czytelniku, prezydent Donald Trump jest osobą, której łatwo wytłumaczyć, że to co już ogłosiła całemu światłu, jest błędem i powinno zostać cofnięte? Czy ostatnie kilkanaście miesięcy dało dowody na to, że Trump potrafi posypać głowę popiołem? Osobiście nie uwierzę, póki nie zobaczę, dlatego też trudno mi zaakceptować rynkowe odreagowanie.
Myślę, że nadzieje na złagodzenie stanowiska Trumpa wymieszały się z ulgą, że włoskie wybory nie przyniosły katastrofy. Trzymam się zdania, że po weekendzie niewiele się zmieniło; prędzej zobaczymy kolejny ostry komentarz Trumpa na Twitterze (jak te wczoraj o Nafta), niż oficjalna notę cofającą zeszłotygodniowe propozycje dot. ceł na stal i aluminium. W międzyczasie można liczyć na działania odwetowe reszty świata. Dziś rano słyszymy, że KE rozważa wprowadzić cła na towary z USA, m.in. na stal, dżinsy i Burbona.
Jeśli wracamy do niepewności o przyszłość globalnego ożywienia (które może zahamować pod wpływem wojen handlowych), to wówczas wracamy do umocnienia JPY. EUR też powinno się mieć dobrze, kiedy już zniknął nawis premii za ryzyko polityczne. USD będzie ustępował bezpiecznym walutom, przynajmniej krótkoterminowo.
W średnim horyzoncie perspektywa wyższych cen za towary z importu lub krajowe substytuty daje pole do agresywniejszej polityki Fed. Przegranymi pozostają aktywa ryzykowne, waluty surowcowe i rynków wschodzących. W G10 główny ból dotyczy AUD i CAD. W tym ostatnim przypadku wczoraj było widać, jak słowa Trumpa mogą ranić. Prezydent USA postawił ultimatum, że nowe cła mogą nie objąć Meksyku i Kanady, ale pod warunkiem, że nowa wersja porozumienia Nafta będzie bardziej ,,uczciwa" dla USA. W każdym scenariuszu to zła wiadomości dla sąsiadów USA, a zatem i ich walut.
AUD wstępnie nie zareagował na decyzję RBA (stopa kasowa bez zmian), ale cała kompozycja informacji z Australii (komunikat i dane makro) nie jest sprzyjająca. W komunikacie bank nie odniósł się do ostatnich zawirowań rynkowych. Po pozytywnej stronie można odnotować stwierdzenie, że tempo wzrostu płac ma dołek już za sobą, ale złagodzono język opisujący przyszłe tempo wzrostu gospodarczego (usunięto frazę, że wzrost będzie ,,trochę powyżej 3 proc.").
Deficyt na rachunku bieżącym w IV kw. był większy od oczekiwań, a odbicie sprzedaży detalicznej w styczniu po fatalnym grudniu było mniejsze od oczekiwań. Albo nastroje konsumentów słabną, albo obniżki cen hamują przyspieszanie inflacji. Tak, czy inaczej nie są to informacje wspierające jastrzębie oczekiwania i pozostaję negatywnie nastawiony do AUD.