Klimat na otwarciu tygodnia wygląda na pozytywny przy przewadze wzrostów na azjatyckich giełdach. Po części można traktować to jako kontynuację dobrego finiszu Wall Street w piątek, a tematem do handlu (pryz braku innych) jest ekscytacja ze zbliżania się do końca wyczerpującej sagi podatkowej w USA. W niedzielę czołowi przedstawiciele Partii Republikańskiej sygnalizowali, że Kongres w tym tygodniu uchwali ustawę podatkową.
Senat najwcześniej we wtorek przeprowadzi swoje głosowanie, a prezydent Trump już w środę może otrzymać dokument do podpisania, choć każdy termin do końca tygodnia będzie dobry (piątek to nieoficjalna granica). USD i rentowności obligacji USA zaliczyły mini rajd w piątek na fali wstępnych spekulacji, choć dziś rynek jest bardziej opanowany, gdyż każdy zdaje sobie sprawę, że polityka potrafi zaskoczyć w najmniej spodziewanym momencie. Dodatkowo do końca tygodnia kongresmeni politycy będą musieli porozumieć się o w sprawie kolejnego przedłużenia finansowania budżetu, by uniknąć tzw. ,,government shutdown". Nie sądzę, by w oby przypadkach czekała nas przykra niespodzianka, ale rynek zdaje się trochę dmuchać na zimne, co ograniczy skale wahań dolara.
Poza tym w tym tygodniu inwestorzy będą mieli niewiele powodów, by oderwać się od poszukiwania prezentów na ostatnią chwilę. Dziś w kalendarzu finalny szacunek CPI z Eurolandu, ale już po wstępnym odczycie wiemy, że inflacja bazowa pozostaje słaba, a w zeszłym tygodniu prezes ECB Draghi przypomniał, że bank pozostaje w łagodnym trybie. Dane z rynku pracy z Polski tradycyjnie w minimalnym stopniu odbija się na notowaniach złotego. Zatrudnienie powinno utrzymać dynamikę 4,4 proc., ale płace mogą podbić wypłaty premii świątecznych (prog. 7,6 proc.).
Co bardziej aktywni komentatorzy będą w danych upatrywać argumentów za ryzykiem nasilenia presji cenowej, ale póki to ryzyko się nie zmaterializuje, wątpliwa jest reakcja RPP. Potwierdza to też wywiad z członkiem Rady Kamilem Zubelewiczem z poniedziałkowego parkietu. Zdaniem Zubelewicza stopy mogą nie zostać podwyższone nawet do końca 2019 r. ponieważ w RPP jest duża tolerancja wobec inflacji, mimo że on sam uważa, że stopy powinny być podnoszone stopniowo już teraz, by nie odpuścić do przyspieszenia inflacji.
Rynek w dalszym ciągu wycenia pierwszą podwyżkę o 25 pb na IV kw. 2018 r., ale sceptycyzm Zubelewicza każe drugi raz się zastanowić nad perspektywami polityki pieniężnej w Polsce. My trzymamy się naszej prognozy podwyżki dopiero w II kw. 2019 r., ale dyskusja ta dotyczy zbyt odległych terminów, by obecnie mieć wymierny skutek dla złotego. EUR/PLN jest zamknięty w przedziale 4,1950-4,2250 i nie widać siły, która mogłaby go stąd wyrwać.