Nic nie trwa wiecznie, ale w 2017 r. rynki finansowe realizują to porzekadło w ekstremalnej formie. Nawet najbardziej konsensualne ruchy cen aktywów mają problem z utrzymaniem dłużej niż kilka godzin.
Nagłe zwroty akcji i nieprzewidziane wydarzenia dziejące się w nocy stały się samospełniającą się prognoza, przez którą traderzy prędzej zadowolą się realizacją zysków przed wyjściem z pracy niż podejmą ryzyko utrzymania pozycji przez noc, by na drugi dzień okazało się, że po ich pozycji pozostały zgliszcza.
Strach przed całkowitym skorygowaniem pierwotnego ruchy skłania do decyzji inwestycyjnych, które ten zwrot potęgują. W efekcie nawet najpewniejsze projekcje średnioterminowych trendów w krótkim terminie (czasem nawet jednej sesji!) mogą być wystawione na ciężką próbę.
Najlepszy przykład: tylko w tym tygodniu USD/JPY zdołał zaliczyć dwa nagłe zwroty (113,90 i 112,47) bez wyraźnej przyczyny, po których odbicie przyjmowało jednak pokaźne rozmiary (relatywnie do skali zmienności z poprzednich dni). Czy zapoczątkowane w ostatnich godzinach odreagowanie wczorajszej przeceny utrzyma się na dłużej? Czas pokaże.
USD pozostaje najbardziej problematycznym elementem układanki. Z jednej strony ma po swojej stronie dobre dane makro i już (po wczorajszym CPI) pewną podwyżkę stóp procentowych Fed w grudniu. Ale batalia o kształt reformy podatkowej jest słabym punktem, który ma dominujące znaczenie. Izba Reprezentantów dziś powinna przegłosować swój projekt, ale głosowanie w Senacie dalej nie jest pewne, gdyż nie więcej jak trzech republikańskich senatorów może nie poprzeć ustawy (głosowanie po Święcie Dziękczynienia).
EUR zaczyna znowu być atrakcyjne i inwestorzy powoli zapominają o rozczarowaniu stanowiskiem ECB, choć odnoszę wrażenie, że to bardziej niezdecydowanie dolara pomogło zatrzymać przecenę euro. Niezależnie od powodów, EUR może być dobrym wehikułem do budowanie pozycji względem walut z oczywistymi problemami. GBP (polityka wewnętrzna, Brexit), AUD (gołębi bank centralny) i CAD (odwijanie optymizmu związane z nierealizowanym cyklem zacieśniania polityki monetarnej) są tutaj głównymi kandydatami. A jeśli fundamenty staną w cieniu rosnącej awersji do ryzyka, to także będzie po drodze ucieczce kapitału od walut surowcowych.
EUR/PLN zdołał obronić konsolidację 4,23-4,25, ale ryzyko wybicia jest zdecydowanie większe w górę. Potencjany skok awersji do ryzyka nie będzie przyjacielem polskiej waluty, a alternatywę widzimy w przebudzeniu rajdu rentowności obligacji skarbowych USA i USD, na co aktywa emerging markets tradycyjnie będą reagować negatywnie. 4,28 na koniec roku pozostaje celem.
Dziś w kalendarzu sprzedaż detaliczna z Wielkiej Brytanii, finalne szacunki inflacji z Eurolandu i produkcja przemysłowa z USA. Z całej trójki pierwszy odczyt może mieć najmocniejszy wydźwięk, szczególnie jeśli podsyci narastający pesymizm wobec funta. Przez cały dzień uwaga też na komentarze przedstawicieli ECB, Fed i Banku Anglii.