Zgodnie z przewidywaniami musiała rozczarować dynamika wynagrodzeń. W rezultacie elementem o najtrwalszym wydźwięku jest spadek stopy bezrobocia na cykliczne minima i do 4,1 proc. - zdecydowanie poniżej jakikolwiek szacunków bezrobocia naturalnego.
Oznacza to, że grudniowa podwyżka stóp jest przesądzona. Przy obecnie panujących tendencjach demograficznych rozpędzona gospodarka jest w stanie kreować więcej etatów niż każdego miesiąca poszerza się zasób siły roboczej. Pomimo zaawansowania cyklu koniunkturalnego warunki na rynku pracy nie przestają się zacieśniać. Pozytywem jest też np. powrót szerszej miary bezrobocia (U-6) na minima z lat 2006 -2007.
Fed zdecydowanie wierzący w krzywą Phillipsa, tj. zależność pomiędzy stopą bezrobocia i inflacją otrzymał zatem kolejny argument by pozostać wiernym obranej strategii. A inwestorzy powód by kilkudniowe odreagowanie siły dolara z poprzedniego tygodnia rozpatrywać w kategoriach korekty.
Wybór Powella został zdyskontowany jeszcze zanim stał się oficjalny. Teraz zmiany personalne mogą co najwyżej dolara wspomóc. Trump będzie bowiem musiał szybko obsadzić aż trzy wakaty w Radzie Gubernatorów. Jeśli tego nie zrobi w tym najważniejszym organie będzie zaledwie jedna ekonomistka (Brainard) i dwóch prawników (Powell, Quarles)!
W kontekście stanowiska wiceprezesa Fed. powraca nazwisko Johna Taylora, największego jastrzębia w gronie rozważanych przez Trumpa kandydatów. Naiwnością byłoby sądzić, że objęcie przez niego stanowiska wiceprezesa diametralnie zmieni układ sił w FOMC, ale na pewno wpłynęłoby to na przesunięcie się środka ciężkości w kierunku zwolenników szybszej normalizacji.
Jest to zresztą nieuniknione, gdyż w 2018 roku zgodnie z zasadą rotacyjności prawo głosu traci duet skrajnych gołębi: Evans - Kashakari, którzy reprezentują oddziały Fed z Chicago i Minneapolis. Innymi słowy: na pierwszy rzut oka sama nominacja Powella nie jest argumentem za silniejszym dolarem. Stanowi ona jednak tylko wierzchołek góry lodowej zmian personalnych w Fed. Ich ogół przy zbyt niskiej wycenie przyszłego zacieśniania okaże się naszym zdaniem czynnikiem jednoznacznie korzystnym dla dolara.
Druga nieco problematyczna dla dolara kwestia, czyli wątpliwości wokół reformy systemu podatkowego może na moment odejść w odstawkę. Prezydent USA ponad tydzień będzie jeszcze gościł w Azji. Kto wie, czy to wręcz nie jest szansa na sprawniejsze prace nad dwoma projektami: w Senacie i Izbie Reprezentantów. Poza tym czekają nas dni ubogie w ważne wydarzenia: dziś przed nami przede wszystkim ostateczne wartości indeksów PMI ze strefy euro. Jutro: dane o liczbie otwartych procesów rekrutacyjnych w USA.
W środę decyzja RPP. Jeśli o niej mowa, to uważamy, że posiedzenie w listopadzie nie przyniesie zmiany nastawienia władz monetarnych. Uważamy, że pełna wycena podwyżki w horyzoncie roku jest zbyt wyśrubowana i wymaga korekty. Wraz z silniejszym dolarem oraz wzrostem dochodowości długu USA będzie to czynnik wpływający na osłabienie złotego.
Spodziewamy się trwałego powrotu EUR/PLN ponad 4,25, ale nie widzimy pola do wyjścia ponad ostatnie maksima położone ponad 4,30. Dolar powinien zachować aprecjacyjny dryf. W przypadku EUR/USD widzimy potencjał do zejścia do 1,1450. AUD/USD i NZD/USD powinny zaś spadać pod 0,75 i 0,68. Zagrożeniem dla walut surowcowych jest - naszym zdaniem -znaczny korekcyjny potencjał surowców przemysłowych (miedź) oraz energetycznych (ropa WTI). Funt i jen pozostają do obserwacji.
W pierwszym wypadku możliwe jest wzrostowe odreagowanie. W drugim: bliskość silnego oporu 114,50 i niezdecydowanie rynku w jego okolicach nakazują zachować ostrożność. Tym bardziej, że podczas wizyty Trumpa w Azji możliwy jest powrót nieco zapomnianej przez rynek kwestii Korei Północnej. Z tego względu bezpieczniej jest pozytywnie patrzeć na perspektywy dolara względem walut bardziej ryzykownych, szczególnie AUD i NZD, czyli duetu z mocną ekspozycją na sytuację w Chinach. Kongres Komunistycznej Partii Chin za nami, co może okazać się sprzyjającym momentem do próby zapanowania nad nierównowagami i schłodzenia rynku nieruchomości.