EUR/USD jest już figurę wyżej od dołków tego tygodnia, ale nie widzielibyśmy takich obrazków, gdyby nie "pomoc" ze strony EBC. Wzrosty zaczęły się we wtorek po południu po doniesieniach Bloomberga, że przyszłotygodniowe posiedzenie EBC może obfitować w gorącą debatę o przyszłości programu skupu aktywów (QE). Jeszcze miesiąc temu ta informacja nie znaczyłaby wiele. Biorąc pod uwagę, że w obecnej formie program jest ustalony do końca września (skup 30 mld/mies.), decyzja o tym, co dalej, powinna zostać podjęta na jednym z poprzedzających posiedzeń, prawdopodobnie teraz w czerwcu lub w lipcu.
Jednakże ostatnie zawirowania na włoskiej scenie politycznej obudziły spekulacje, że może lepiej, aby EBC nie dodawał powodów do napięć na rynkach finansowych i wstrzymał się z ważnymi decyzjami do lipca. Dlatego wczorajsze przecieki zdają się mieć charakter werbalnej interwencji, że EBC nie jest zaniepokojony wydarzeniami we Włoszech i nie zamierza zmieniać swojej strategii, a nawet gotów jest zakomunikować o przyszłości QE wcześniej, niż później.
Nie można oprzeć się wrażeniu, że EBC chce uspokoić nastroje wokół włoskich aktywów, nawet jeśli w tym tygodniu nie widać, aby napięcia "rozlewały" się na inne rynki europejskie. Na marginesie, interesujące na ile narodowość prezesa Draghiego miała wpływ na podjęte działania komunikacyjne?
Ofensywa EBC nie kończy się na źródłach Bloomberga, ale dziś rano członkowie Rady Zarządzającej Praet i Weidmann wzmocnili przekaz. Pierwszy stwierdził, że którego są "sygnały świadczące o zbliżaniu się inflacji w stronę celu", a w ocenie drugiego rynkowe oczekiwania zakończenia QE do końca 2018 r. "są uzasadnione". To pomaga EUR zapomnieć o włoskich problemach i przerzucić spekulacje na EBC. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że wygaszanie premii za ryzyko polityczne i podsycanie oczekiwań odnośnie normalizacji polityki pieniężnej może pozwolić EUR/USD zaczepić się ponad 1,18, ale wątpię, aby rewelacje z przyszłotygodniowego posiedzenia EBC miały być impulsem do rozpędzenia silnej aprecjacji EUR.
Zasugerowanie, że program QE zakończy się w tym roku - nie nagle we wrześniu, ale raczej w grudniu - jest scenariuszem, który podziela większość uczestników rynku. By zbudować silne jastrzębie oczekiwania w stosunku do polityki EBC, musielibyśmy usłyszeć, że pierwsza podwyżka stóp procentowych jest możliwa w pierwszym półroczu 2019 r. Nie sądzę, aby Mario Draghi i spółka mieli odwagę złożyć takie zobowiązanie i dlatego pozostaję tylko umiarkowanym optymistą w ocenie perspektyw odbicia EUR/USD w krótkim terminie.
Dzisiejsza decyzja Rady Polityki Pieniężnej nie powinna przynieść zaskoczeń (utrzymanie stopy referencyjnej na 1,50 proc.), tak samo, jak późniejsza konferencja prasowa prezesa Adama Glapińskiego. RPP pozostaje w idealnym położeniu, jeśli nie chce nic zmieniać. Wzrost gospodarczy pozostaje mocny przy kontynuowanej poprawie sytuacji na rynku pracy, jednak wysoka dynamika płac nie znajduje przełożenia na przyspieszenie inflacji. Wyższe ceny ropy naftowej wkrótce będą mocniej odczuwalne we wskaźnikach inflacji, ale CPI powinien pozostać poniżej celu NBP 2,5 proc., a ponadto polityka monetarna nie odpowiada na szoki podażowe. Prezes Glapiński ma wszystkie argumenty, by powtórzyć swój brak chęci do podwyżek aż do 2020 r.
Gołębi ton może zaburzyć sielankowe odreagowanie złotego z tego tygodnia i przejściowo podbić EUR/PLN bliżej 4,30, ale przy rosnącym apetycie na ryzyko na rynkach zewnętrznych realne jest, że wyższe poziomy szybko zostaną wykorzystane pod taktyczną sprzedaż. Okolice 4,25 zdają się obecnie poziomem godziwym dla złotego w średnim terminie, zanim niskie realne stopy procentowe zaczną kontrastować z postępującą normalizacją polityki monetarnej na głównych rynkach rozwiniętych, co będzie skutkować szarpanym i chimerycznym handlem wokół 4,30 w drugiej połowie roku.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl