Poniedziałek na rynkach finansowych upływa pod znakiem przewagi spadających giełd w Europie, powrotu do spadków EUR/USD i GBP/USD po piątkowej korekcie, realizacji zysków na USD/JPY, spadku rentowności amerykańskich obligacji, drożejącej ropy, odbicia na złocie i najtańszej od prawie miesiąca miedzi.
Na krajowym podwórku złoty zyskuje do euro i funta, stabilizuje się do dolara i nieznacznie traci do szwajcarskiego franka. O godzinie 13:26 kurs EUR/PLN testował poziom 4,4120 zł, GBP/PLN 5,2330 zł, USD/PLN 4,2310 zł, a CHF/PLN 4,1210 zł. W tym samym czasie indeks WIG20, który rozpoczął dzień od przeceny, odrobił straty i traci jedynie 0,1 proc., testując poziom 1916,4 pkt.
Ostatni przed świętami Bożego Narodzenia tydzień powinien ograniczyć się w zasadzie do czekania na święta właśnie i na Nowy Rok. Ta teza znajduje uzasadnienie w braku wyraźnej reakcji na opublikowany dziś rano, lepszy od oczekiwań i najwyższy od 2,5 roku, odczyt indeksu Ifo dla Niemiec.
W tym tygodniu tylko nieco ciekawiej na rynkach będzie dziś i jutro. Jeszcze dziś wieczorem zaplanowane jest wystąpienie szefowej Fed Janet Yellen. We wtorek rano natomiast inwestorzy poznają wyniki posiedzenia Banku Japonii.
Wydarzeniem tygodnia na krajowym rynku będzie natomiast dzisiejsza publikacja danych o produkcji przemysłowej, sprzedaży detalicznej i inflacji PPI. Jednakże podobnie jak w przypadku weekendowej awantury politycznej w Sejmie, która odbiła się szerokim echem na świecie, raczej nie znajdzie to dużego przełożenia na notowania złotego, który pozostanie pod głównym wpływem czynników globalnych.
W pozostałe dni zarówno na świecie, jak i na krajowym rynku finansowym, powinniśmy zaś być świadkami spadającej zmienności i malejących obrotów. Jednym słowem, w praktyce mamy już święta na rynkach. Normalny handel wróci dopiero po Nowym Roku.
W przyszłym roku kluczowymi dla rynków finansowych tematami będzie polityka głównych banków centralnych, negocjacje we BREXIT-u, sytuacja polityczna w Europie, a także realizacja (lub nie) obietnic wyborczych przez prezydenta Donalda Trumpa.
Gdyby uwzględnić tylko ten pierwszy czynnik, czyli politykę banków centralnych, to perspektywa zaostrzenia polityki monetarnej w USA, przy realizowanej ultraluźnej polityce monetarnej przez Europejski Bank Centralny (ECB), musi oznaczać zrównanie się kursu euro i dolara (parytet) w I połowie 2017 roku. Dla złotego miałoby to takie konsekwencje, że prawdopodobnie za euro i dolara przyjdzie nam zapłacić wówczas po około 4,40 zł.