Amerykański rynek akcji odnotował w ostatnich dniach gwałtowną, ok. 8 proc. korektę. Takie ruchy na Wall Street nie są częste. Inwestorzy z dużą konsekwencją ignorowali zagrożenia. Wojny handlowe miały mocniej zaszkodzić Chinom niż USA, włoski budżet to z perspektywy USA odległe zagrożenie, a drożejąca ropa (której USA są nadal importerem netto) to w sumie korzystne zjawisko, gdyż wspiera rewolucję łupkową (takie sformułowanie padło nawet z ust szefa Fed).
To, czego boją się inwestorzy giełdowi to pogarszająca się perspektywa dla zysków firm, a taką zaczęły kreować coraz mocniej rosnące stopy procentowe. Narastający rozdźwięk pomiędzy napędzaną cięciami podatków gospodarką USA, a resztą świata też nie zapowiadał niczego dobrego, bo Fed podnosił stopy pomimo oznak spowolnienia na rynkach wschodzących. W środę w zasadzie nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego. Inwestorom po prostu puściły nerwy, a mające coraz większe znaczenie algorytmy zaczęły sprzedawać. Podobną korektę, choć o nieco większej skali, mieliśmy na koniec stycznia - wtedy po kilku tygodniach większej zmienności rynek powrócił do wzrostów.
Teraz mamy przynajmniej dwa czynniki, które wskazują na chwilowe zawieszenie broni. Pierwszym z nich jest niższa inflacja w USA. Pomimo wysokich cen ropy ceny konsumenta w USA rosły wolniej drugi miesiąc z rzędu. To zdejmuje nieco presji z Fed, a mocny dolar i rosnące rynkowe stopy procentowe stały się właśnie zapalnikiem dla spadków na giełdach.
W tej sytuacji dane zadziałały jako pewnego rodzaju automatyczny stabilizator. Dodatkowo w Chinach opublikowane zostały dobre dane o handlu za wrzesień - wyższy eksport i niższy import skutkował wyższą od oczekiwanej nadwyżką handlową. W perspektywie zaostrzenia konfliktu handlowego z USA to może niewiele zmieniać, ale przynajmniej poprawia punkt startowy dla chińskiej gospodarki.
Z punktu widzenia złotego, obydwie informacje są dobre, ale kluczowa jest niższa inflacja w USA. Warto zwrócić uwagę, że waluty rynków wschodzących, które miały bardzo trudny sierpień, całkiem spokojnie zareagowały na korektę na giełdach i poprzez spadek rentowności obligacji ta może nawet im się przysłużyć.
Wydaje się, że dolar stracił swoje mocne argumenty, a również na wykresach wielu par walutowych, w tym EURUSD, USDPLN, USDHUF, czy też na indeksie dolara, pojawiły się formacje mogące zwiastować dłuższy zwrot. Skoro mowa o wykresach, warto zwrócić uwagę na parę USDTRY, która z impetem przebiła barierę 5,95-6,00 po informacjach, że uwolnienie amerykańskiego pastora jest już przesądzone. O takim scenariuszu pisaliśmy już kilkukrotnie, m.in. po zapowiedzi prezydenta Erdogana, że o losie Brunsona zdecyduje „niezależny sąd”. Ta decyzja dziś, ale w mediach pojawiły się informacje, że wszystko jest już przesądzone. Przełamana strefa była bardzo ważna dla notowań liry.
Piątkowy kalendarz przynosi kilka publikacji danych makro, w tym np. indeks nastrojów Uniwersytetu Michigan (16:00). To jednak nie dane będą kluczowe. Piątek będzie pierwszym testem na powrót kupujących na rynki akcji. Poprzednie podobnie dynamiczne korekty przynosiły zwykle dość gwałtowne pierwsze odreagowanie, ale także drugi dołek odsunięty w czasie o kilka tygodni. Piątkowe europejskie otwarcie na rynku walut przynosi umiarkowane umocnienie złotego. O 9:00 euro kosztuje 4,3054 złotego, dolar 3,7142 złotego, frank 3,7520 złotego, zaś funt 4,9197 złotego.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl