Eurodolar jest obecnie na poziomie 1,2315. Jeszcze w nocy notowano kursy rzędu 1,2280. Od tego czasu euro zyskało więc trochę na wartości, dzięki czemu wróciliśmy z grubsza do porannych kursów z piątku.
Jak dobrze pamiętamy, w ubiegłym tygodniu mogliśmy poznać zapiski z obrad FOMC i EBC - przy czym te pierwsze uznano za dość jastrzębie, te drugie natomiast za gołębie, łagodne, zwiastujące utrzymywanie luźnej polityki monetarnej. W związku z tym dolar stał się dość silny - bo przecież np. 16 lutego mieliśmy maksima rzędu 1,2550 (mniej więcej).
Na razie sytuacja jest spokojna, w programie czeka nas niewiele danych makro. O 16:00 poznamy amerykański odczyt o sprzedaży nowych domów, o 16:30 wskaźnik Dallas Fed dla sektora przemysłowego.
To właściwie tyle, acz trzeba jeszcze uwzględnić wypowiedzi przedstawicieli banków centralnych. O 11:00 wypowie się Benoit Coeure z EBC, o 14:00 James Bullard z Fed, o 15:00 Mario Draghi (szef EBC). Do tego o 21:00 usłyszymy Randala Quarlesa z Fed.
Z innych tematów: wypowiedział się publicznie Haruhiko Kuroda, szef Banku Japonii. Według niego Bank będzie jeszcze sukcesywnie kontynuował politykę luzowania monetarnego, aby osiągnąć pożądany poziom cen. Gospodarka Japonii rozwija się, ale bardzo spokojnie, tak więc ciągle wymaga stałego dopływu nowego pieniądza z banku centralnego.
Jutro w programie m.in. indeksy koniunktury dla Strefy Euro, dane o inflacji CPI i HICP w Niemczech oraz wieści o dynamice zamówień w USA. Do tego poznamy amerykańkie indeksy nieruchomościowe FHFA i S&P/Case-Shiller oraz wskaźnik Richmond Fed.
Temat złotego
Wykres euro-złotego notuje teraz poziom 4,17. Przypomnijmy, że 19 lutego notowania schodziły do poziomów niewiele wyższych niż 4,13. Od tego czasu zatem złoty osłabił się o ok. 4 grosze, a momentami nawet i o pięć.
USD/PLN jest na 3,3830 - w międzyczasie (czwartek, piątek) notowania sięgały 3,41 czy wręcz przekraczały ten poziom. Dla porównania, 16 lutego kreślono minima niższe niż 3,31. Z tej perspektywy złoty stracił, ale nie wygląda na to, by miała się potwierdzić długoterminowa tendencja wzrostowa po coraz wyższych minimach z lat 2011 i 2014. Albo raczej - ma ona swoją szansę, ale zdaje się, że coraz słabszą. Silny ruch na północ wymagałby analogicznego na parze USD/EUR - gdzie również mamy trend wzrostowy, mianowicie od roku 2008 (albo też spadkowy na eurodolarze, jak kto woli).