W rzeczy samej, eurodolar chwilami lokuje się dziś rano niemal klarownie przy 1,18. Wczoraj dolar stracił, nie pomogła relatywnie jastrzębia wypowiedź Dudleya z Fed - zresztą równolegle popłynął także gołębi głos Kaplana, namawiającego do ostrożności na ścieżce podwyżek stóp.
Dziś znamy już dane azjatyckie: w Japonii wrześniowy eksport i import wypadły gorzej od prognoz, np. dynamika importu to 12 proc. r/r, oczekiwano 15 proc. W Chinach PKB za III kw. wpisał się w założenia, prognozy zostały natomiast przebite w odniesieniu do produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej za wrzesień. Inwestycje w aglomeracjach wypadły nieco gorzej niż się spodziewano.
O 10:30 poznamy wrześniową dynamikę sprzedaży detalicznej w Wielkiej Brytanii. Prognozuje się -0,2 proc. m/m oraz +2 proc. r/r. O 14:30 mamy amerykański indeks Philadelphia Fed i tygodniową liczbę wniosków o zasiłek, o 16:00 wskaźniki wyprzedzające Conference Board.
Para GBP/EUR jest przy 1,1190, na GBP/USD mamy 1,32. Na obu parach kursy u progu tygodnia były wyższe, tak więc euro zyskało, funt stracił.
Cóż to słychać u nas?
USD/PLN w tym miesiącu skonsolidował się, przynajmniej w okresie ostatniego tygodnia czy też nieco dłuższym. W zasadzie krążymy wokół 3,60 - za wsparcie można uznać mniej więcej 3,58, za opór ok. 3,6050 - 3,61. Także w dłuższym horyzoncie czasowym (przeszłym, rzecz jasna) mamy konsolidację - gdzieś od połowy lipca, kiedy ciągnący się od grudnia 2016 trend spadkowy zaczął tracić intensywność.
Na EUR/PLN widzimy teraz 4,2330. Tak więc proces wzmacniania PLN przyhamował, co zdaje się dość naturalne. Dane makro tym razem mogły wzbudzić niewielkie, ale jednak wątpliwości: np. słabiej od prognoz wypadły produkcja przemysłowa i budowlano-montażowa. Poza tym złoty i tak już sporo zarobił, przebito linię trendu wzrostowego na parze.
O 14:00 poznamy protokół z ostatnich obrad RPP. Zdaje się, że zasadnicze nastawienie większości członków Rady pozostaje umiarkowanie gołębie... albo umiarkowanie jastrzębie, zależy jak na to patrzeć. Chodzi o postawę typu: trzymajmy niskie stopy, ale w razie czego myślmy raczej o podwyżce niż o obniżce.