Gdy piszemy te słowa, para rezyduje w pobliżu 1,20, a w gruncie rzeczy nawet niżej. Sprawia to, iż można na powrót zawierzyć w 10-letni, generalny trend spadkowy, wszczęty w roku 2008 przy 1,60. W każdym razie to, co od paru dni obserwujemy, wygląda na próbę potwierdzenia tej tendencji. Na razie tylko próbę...
Jej źródeł jest kilka: relatywnie gołębia postawa EBC na ostatnim posiedzeniu, relatywnie jastrzębi kurs Fed, wysoka rentowność obligacji amerykańskich (zwłaszcza kilka dni temu) czy fakt, iż nie doszło ani do jakiegoś światowego konfliktu po bombardowaniu Syrii, ani do poważnej wojny handlowej USA z Chinami, a do tego pojawiły się perspektywy stopniowego wygaszenia konfliktu na Półwyspie Koreańskim. O ile faktycznie Kim Dzong Un nastawi się na jakiś program w miarę miękkiego autorytaryzmu z elementami rynkowymi i obniżeniem retoryki bojowej.
Przedwczoraj ukazał się odczyt nt. PKB Strefy Euro. W relacji do prognoz trochę rozczarował, choć zarazem podniesiono wyniki za poprzedni kwartał, tak więc trochę się to wyrównało. Przemysłowy PMI dla regionu wyniósł 56,2 pkt, oczekiwano 56 pkt. Podobnie amerykański PMI dla usług, podany wczoraj, gdy u nas było wolne: 54,6 pkt przy założeniu 54,4 pkt.
Dziś o 14:30 mamy payrollsy: dane z rynku pracy Stanów, jak co miesiąc. Są to ważne odczyty, opisują one bezrobocie, zmianę zatrudnienia oraz dynamikę płacy godzinowej. Im lepsze, tym lepiej dla dolara, minus sytuacje, w których analitycy piszą, iż "apetyt rynku był jeszcze większy" albo "temat został wcześniej zdyskontowany". Trochę to cięta uwaga, ale wyjątkowe momenty się zdarzają, owszem.
Wieczorem czekają nas liczne wypowiedzi gubernatorów Fed, tj. członków FOMC, rady sterującej polityką Fed: Dudleya i Williamsa (o 18:00), Quarlesa (o 20:30), Bostica, Kaplana i George (o 23:00).
Nawiasem mówiąc, eurodolar pozwolił sobie wczoraj na lekką korektę, tj. wzmocnienie euro. Dość wspomnieć, że minima z 2 maja to nawet 1,1940.
Na złotym dziś rano
USD/PLN wczoraj i przedwczoraj w momentach najgorszych dla PLN zbliżał się już do 3,58, teraz jest od tej granicy o ok. 2,5 grosza na południe. Euro-złoty w dniu 1 maja zaliczył (albo prawie zaliczył) 4,29 - aktualnie jest na 4,2640. Zgodnie z tym, co sugerowaliśmy: poprawki na rzecz PLN przyszły, niemniej jesteśmy już na nowych poziomach.
Na euro-złotym przebito np. linię spadkową po dwóch maksimach - z końca 2016 i z roku 2017. Otwiera to drogę do dalszego osłabiania PLN, choćby po to, by oddać część z tego, co nasz orzeł zarobił w roku minionym. To, co się dotąd wydarzyło, w zasadzie zgadza się z naszymi ogólnymi przewidywaniami ze stycznia czy lutego.