Dzisiaj w południe Komisja Europejska ostatecznie zdecyduje, czy Słowacja będzie mogła przyjąć euro od 1 stycznia 2009 r.
W oczekiwaniu na tę informację kurs korony dość wyraźnie zyskuje względem euro (EUR/SKK) zbliżając się do istotnej bariery 32,00. To sprawia, iż niezależnie od obserwowanego od wczorajszego wieczora umocnienia się dolara na rynkach światowych, złoty jest mocniejszy względem głównych walut. Na uwagę zasługuje testowanie okolic 2,10 zł przez franka. To między innymi wynik ponownej słabości tej waluty na świecie, za sprawą poprawiających się nastrojów na giełdach.
Złoty: Czynnik słowacki istotnie sprzyja poprawie klimatu w regionie, ale nie tylko on ma dzisiaj główny wpływ. Już w południe ogłoszone zostaną wyniki aukcji 5-letnich obligacji o wartości 1,8 mld zł. W tym przypadku istotna będzie wielkość zgłoszonego popytu. Inwestorzy będą też uwzględniać wystąpienia prezesa NBP, Sławomira Skrzypka i członka Rady Polityki Pieniężnej, Jana Czekaja.
Obaj przyznali, że szczyt inflacji jest jeszcze przed nami. Unikali jednak jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o termin kolejnej podwyżki stóp procentowych. To może sugerować, iż bardziej prawdopodobny jest czerwiec, kiedy to RPP będzie miała więcej danych, w tym kolejna projekcję inflacyjną. A co stanie się ze złotym w najbliższych dniach? Kluczowe mogą okazać się jutrzejsze słowa J.C.Tricheta po zakończonym posiedzeniu Europejskiego Banku Centralnego. Każdy sygnał, iż potencjalna obniżka stóp procentowych staje się bliższa, będzie miał negatywny wpływ na kondycję naszej waluty.
Po pierwsze, dlatego, iż ograniczy możliwość ewentualnego podniesienia stóp procentowych przez RPP (obawa przed nadmiernym umocnieniem się naszej waluty), a po drugie za sprawą wyraźnego spadku EUR/USD, w górę poszybuje USD/PLN. Jak na razie EUR/PLN przełamało wsparcie na 3,43 i przetestowało 61,8 proc. zniesienia Fibonacciego ostatnich wzrostów na 3,4240, a USD/PLN jeszcze wczoraj spadł na 2,20 zł, po czym powrócił w górę za sprawą spadku EUR/USD. O godz. 11:20 notowania wynosiły odpowiednio 3,4275 (EUR/PLN), 2,2160 (USD/PLN), 2,1025 (CHF/PLN), 4,3410 (GBP/PLN). Preferowana strategia zakładałaby kupno EUR/PLN przy poziomie 3,4250 (bid), a USD/PLN przy 2,2120 (bid).
Euro/dolar: Poziom 1,56 nie został wczoraj pokonany, a rynek dość szybko zawrócił w dół, co może być odebrane jako sygnał powrotu do obserwowanej w ostatnich 2 tygodniach aprecjacji dolara. Pomogły w tym wypowiedzi Thomasa Hoeniga z kansaskiego oddziału FED, a także Sekretarza Skarbu Henry'ego Paulsona. Pierwszy nie wykluczył konieczności podwyższenia stóp procentowych, jeżeli presja inflacyjna będzie narastać (także za sprawą spodziewanego ożywienia gospodarki), a drugi mówiąc o kryzysie kredytowym dodał, iż być może najgorsze jest już za nami. Grafik wystąpień innych członków FED wskazuje na dzisiejsze wystąpienie Randala Krosznera na temat sytuacji na rynku nieruchomości i dopiero poniedziałkowe przemówienia Sandry Pianalto i Charlesa Evansa.
Niezależnie od tego, słowa Hoeniga mogą sprawić, iż inwestorzy z większą uwagą będą śledzić wszystkie informacje mogące mieć wpływ na przyszły poziom inflacji. Jednocześnie każdy sygnał świadczący o poprawie sytuacji w gospodarce będzie odbierany na korzyść dolara. Aby jednak nie popadać w zbytni optymizm warto przytoczyć opinię Martina Feldsteina z Harvardu. Jego zdaniem USA wciąż zmierzają w kierunku recesji, a dolar nadal pozostanie słaby, niezależnie od zaniechania dalszych cięć stóp procentowych przez Rezerwę Federalną. Dlatego warto większą uwagę poświęcać informacjom ze strefy euro, która być może z opóźnieniem zaczyna wchodzić w okres poważniejszego spowolnienia gospodarczego.
Dane o sprzedaży detalicznej po raz kolejny rozczarowały - w marcu jej dynamika była ujemna (-0,4 proc. m/m i -1,6 proc. r/r), a wcześniejsze informacje również były mieszane. Dlatego też kluczowe może okazać się jutrzejsze wystąpienie szefa ECB, Jean-Claude Tricheta. Być może czas odejść od trzymania się sztywnego dogmatu walki z inflacją i bardziej zaakcentować ryzyka dla wzrostu gospodarczego. To może wydawać się trudne, jeżeli pamięta się ,,jastrzębie" słowa członków ECB sprzed kilku tygodni, ale nie niemożliwe. W kolejnych godzinach środowej sesji wpływ na notowania EUR/USD będą mieć jednak informacje z USA.
O godz. 14:30 poznamy wstępne szacunki dotyczące kosztów i wydajności pracy w I kwartale, o godz. 16:00 liczby podpisanych przedwstępnych umów sprzedaży domów w marcu, a o godz. 21:00 dane o kredycie konsumenckim w tym samym okresie. Analiza techniczna sugeruje, iż notowania EUR/USD powinny jeszcze dzisiaj przetestować okolice 1,5425. W perspektywie najpóźniej do połowy przyszłego tygodnia możliwy byłby nawet spadek poniżej 1,5350, konkretnie do 1,5225-30, który byłby jednocześnie krótkoterminowym zakończeniem impulsu spadkowego rozpoczętego 23 kwietnia b.r. O godz. 11:20 notowania oscylowały wokół 1,5460.
Funt/dolar: Rozczarowujące informacje dotyczące poziomu indeksu zaufania konsumentów Nationwide w maju (spadek do 70 pkt.), a także dynamiki produkcji przemysłowej w kwietniu (jedynie 0,2 proc. w ujęciu rocznym i spadek o 0,5 proc. względem marca) doprowadziły do dość szybkiego zanegowania tylko teoretycznie pozytywnych sygnałów po wczorajszej sesji.
W efekcie notowania GBP/USD spadły dzisiaj przed południem wyraźnie poniżej istotnej bariery 1,96 (ustanowione zostało lokalne minimum na 1,9553), co otwiera drogę do testowania rejonów 1,9350-1,9420 w ciągu kilku dni. Być może dojdzie do tego już jutro, jeżeli wydźwięk komunikatu Banku Anglii będzie ,,gołębi", tym samym sugerując obniżkę stóp procentowych do 4,75 proc., być może już w czerwcu. Oczywiście nie można zupełnie wykluczyć, iż BoE zdecyduje się wykonać taki ruch już jutro, choć jest to mało prawdopodobne.