Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Barembruch
|

Krew na parkiecie

0
Podziel się:

Na szczęście tylko w przenośni. Czerwień - kolor symbolizujący spadki - w czwartek na giełdzie królował niepodzielnie.

Spadły kursy ponad 200 firm, akcjonariusze grubo ponad dwudziestu spółek stracili więcej, niż 5 proc. Główne indeksy WIG oraz WIG20 straciły po ok. 3 proc., co nie zdarzyło im się od połowy grudnia. Jeszcze więcej - 3,3 proc. - stracił indeks giełdowych średniaków MIDWIG. W jego przypadku był to największy spadek od bodaj pół roku. Słowem: nadeszła korekta pełną gębą.

Fakt, że spadki wisiały na włosku już od dobrych kilku dni. To, że ceny trzymały się jako-tako mimo, że na parkiecie coraz bardziej brakowało spółek-liderów, inwestorzy zawdzięczali tylko łaskawości sprzedających, którzy nie palili się do wystawiania zleceń. Wydawało się, że gracze przetrwają jakoś trudne chwile, a gdy na zagranicznych parkietach poprawią się nastroje - akcje znów ruszą w górę. Tak, jak po płaskiej korekcie w połowie stycznia.

Na parkiecie jednak historia rzadko się powtarza. Tym razem graczom z portfelami pełnymi akcji nie dopisało szczęście. Nie wiadomo do końca, co było iskrą, która zapaliła lont i spowodowała wybuch bomby. Jedni mówią, że pogorszenie nastrojów na parkietach europejskich (ale tam spadki nie były przecież wcale głębokie), inni obwiniają menedżerów z grupy ING, którzy na środowej konferencji prasowej ogłosili, że ich zdaniem dużą część całorocznych wzrostów giełda ma już za sobą.

Tak, czy owak, krucha równowaga pękła. Już rano WIG20 bez dyskusyjnie przebił strefę 3500-3470 pkt. To spowodowało wyprzedaż wśród inwestorów kierujących się w swoich poczynaniach analizą wykresów (bo ów poziom stanowił ważną podporę hossy). Na koniec dnia WIG20 wylądował na poziomie 3409 pkt. Najbardziej gwałtownie korektę przeżywa branża budowlana. Jej indeks WIG-budownictwo stracił prawie 3,9 proc., notowania GTC spadły o niemal 4 proc., Polimeksu - o ponad 7 proc.

Obraz rynku znacznie się pogorszył, ale wcale nie jest pewne, czy mamy do czynienia z poważniejszą korektą kilku ostatnich fal hossy, czy też tylko z chwilowym strząśnięciem największych rynkowych „nerwusów". Owszem, padła bariera 3500 pkt., ale rynek zatrzymał się przed kolejną - w okolicach 3400-3370 pkt. (to poziom, z którego wystartowała ostatnia fala wzrostów). Neutralne nastroje na rynkach wschodzących w Ameryce Łacińskiej i lekko tylko negatywne w USA nie przesądzają o dalszych spadkach w Warszawie. Piątkowa sesja będzie jednak bardzo ważna.

Trudno liczyć na nagłe odrodzenie popytu, ale wiele zależeć będzie od sprzedających. Jeśli powstrzymają nerwy na wodzy i nie będą wyrzucać z portfeli akcji - bariera 3400 pkt. na wykresie WIG20 zostanie obroniona. Uspokojenie koniunktury będzie zaś woda na młyn funduszy inwestycyjnych, do których płyną grube miliardy naszych oszczędności z nadzieją na ich zainwestowanie, w dużej części na giełdzie.

dziś w money
komentarze walutowe
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)