W czwartek z polskiej gospodarki nadeszły wreszcie dobre dane. Niestety umiarkowany wzrost PMI, choć okazał się miłym zaskoczeniem, nie był przełomem.
Dlatego też nie zmienia perspektywy dla złotego, który pozostaje pod presją przed decyzją Moody's. Na rynku globalnym o 14:30 arcyważne dane z USA.
Dane firmy Markit sugerują, że aktywność w polskim przemyśle w sierpniu rosła. To dobry znak, bo lipcowe dane o produkcji potężnie rozczarowały, wskazując na przedłużenie się słabości z pierwszej połowy roku. Dane wypadają też nieźle na tle globalnym, gdzie raczej dominowały rozczarowania (w Europie pozytywnie zaskoczyły brytyjskie dane, ale na kontynencie w większości były one słabe). Tym niemniej dane nie są, niestety, przełomowe.
Wzrost indeksu z 50.3 do 51.5 pkt. równie dobrze może być w przyszłym miesiącu odwrócony. Trudno się zatem dziwić, że złoty zareagował bez entuzjazmu. Inwestorzy czekają przede wszystkim na decyzję Moody's (przyszły piątek). Agencja już ostrzegła, że niepokoi ją ujemna dynamika inwestycji, po części mogąca być przejawem efektu wypychania (wyższe wydatki socjalne powodują wzrost deficytu, co ogranicza środki na inwestycje).
Ponieważ Moody's cały czas ocenia Polskę dość wysoko (w porównaniu z Fitch i szczególnie S&P) i w maju obniżył perspektywę ratingu, te ostrzeżenia mogą doprowadzić do cięcia ratingu, co z pewnością odbiłoby się negatywnie na złotym.
Dziś jednak rynki będą żyć czymś zupełnie innym. Tydzień temu szefowa Fed otworzyła drzwi dla tegorocznej podwyżki stóp procentowych, zaś jej zastępca, Stanley Fischer, szybko dodał, że dobre dane z rynku pracy za sierpień mogłyby zachęcić Fed do podniesienia stóp nawet we wrześniu. Dolar zyskał na tej retoryce, problem jest jednak taki, że sierpniowy raport w ostatnich latach sprawiał niemiłe niespodzianki.
Z nie do końca wyjaśnionych przyczyn (spekuluje się o błędu w modelu) sierpniowe dane wypadały w latach 2011-15 dużo słabiej niż w innych miesiącach. Oczywiście ta zależność nie musi się powtórzyć tym razem, ale ryzyko jest. Do tego wczorajszy indeks ISM wskazał na większe zwolnienia w amerykańskim przemyśle, zwiększając ryzyko rozczarowania dzisiejszymi danymi. W tym roku dolar, bardzo mocny historycznie, zachowuje się trochę jak piłeczka ping pong i po ostatniej fali umocnienia ma dziś więcej do stracenia niż do zyskania. Dane o 14:30.
O 8:35 dolar kosztuje 3.9020 złotego, euro 4.3677 złotego, frank 3.9815 złotego, zaś funt 5.1772 złotego.