W tym tygodniu było nieco zaskakujących wiadomości ze strefy euro, gdzie _ monetarne jastrzębie _ przemieniły się w _ gołębie _, a z Hiszpanii powiało deflacją. Na chwilę pojawił się temat Ukrainy, a dokładnie spekulacje nt. tego, czy duże nagromadzenie rosyjskich wojsk przy granicy z Ukrainą oznacza, że faktycznie Rosjanie tam wejdą. Wreszcie powiało nadziejami z Chin, gdzie odpowiedzią na silniejsze od prognoz spowolnienie gospodarcze może być kolejny pakiet działań stymulujących wzrost.
Dla rynków finansowych nie był to tydzień z jasno scharakteryzowaną jedną tendencją. Europejskie giełdy kończą go wzrostami (również GPW)
, ale już na Wall Street te nastroje były mieszane. Rynek miedzi odbijał w górę, korygując wcześniejsze silne spadki. Rosły też ceny ropy, odreagowując spadki z pierwszej połowy miesiąca. Jednak już złoto taniało drugi kolejny tydzień, schodząc poniżej bariery 1300 USD za uncję. To był też dobry tydzień dla złotego, który umocnił się do euro i szwajcarskiego franka oraz kontynuował konsolidację w relacji do dolara. Spadł natomiast kurs EUR/USD, co stało w kontrze do mocnego wzrostu GBP/USD.
Przyszły tydzień zapowiada się niezwykle ciekawie. Na pierwszym miejscu znajdą się dane z rynku pracy w USA, posiedzenie ECB oraz usługowe i przemysłowe indeksy PMI/ISM. No i kończy się kwartał.
Sądny dzień dla eurodolara nadchodzi
Euro kończy tydzień spadkiem w relacji do dolara o 50 pipsów. To drugi kolejny tydzień przeceny EUR/USD, po tym jak wcześniej przez kolejne sześć tygodni para ta systematycznie rosła. Mając na uwadze jakie informacje w tym tygodniu dotarły na rynek, skala przeceny euro wydaje się być dość ograniczonym wymiarem kary. Równie uzasadniony byłby spadek o 200-300 pipsów.
Pierwszym wydarzeniem jakie zelektryzowało inwestorów (aczkolwiek chyba jeszcze nie wszystkich) była wypowiedź Jensa Weidmanna, prezesa Bundesbanku. Nie wykluczył on skupu aktywów (QE) w wykonaniu Europejskiego Banku Centralnego (ECB) oraz przyznał, że ujemne stopy procentowe byłyby właściwym i skutecznym środkiem przeciwdziałania aprecjacji euro. Dlaczego to takie ważne? Przecież już takie głosy z ECB było słychać? Istota tej wypowiedzi wynika z faktu, że padła ona z ust prezesa Bundesbanku. Dotychczas Niemcy mocno sprzeciwiali się QE. Dlatego słowa Weidmanna są tak ważne i mogą oznaczać zmianę stanowiska.
Innym wydarzeniem, również niekorzystnym z punktu widzenia wspólnej waluty i istotnym z punktu widzenia ECB, były dzisiejsze publikacje wstępnych danych o inflacji w Niemczech i Hiszpanii. W tym pierwszym kraju inflacja CPI spadła do 1% R/R z 1,2% R/R, podczas gdy nie oczekiwano jej zmian. Wrażenie robi również to, że była to najniższa inflacja od połowy 2010 roku. W Hiszpanii nieoczekiwanie natomiast pojawiła się deflacja w marcu. Wskaźnik CPI, obrazujący zmianę cen konsumenckich, spadł do -0,2% w relacji rocznej z +0,1% w lutym, podczas gdy oczekiwano jego stabilizacji na poziomie 0,1%.
Niższa od prognozowanej inflacja w strefie euro, co obecnie sugerują raporty z Hiszpanii i Niemiec, tworzyłaby dodatkową presję na poluzowanie polityki monetarnej przez ECB w celu nie tylko zapobieżenia deflacji, ale również doprowadzenia inflacji do celu na poziomie 2%. Celu, który już teraz, jeżeli tylko wierzyć prognozom ECB, jest nierealny do osiągnięci w perspektywie najbliższych 2 lat.
Mając powyższe na uwadze, a także to co wydarzyło się tydzień wcześniej przy okazji posiedzenia FOMC, mamy oto taki obraz sytuacji, w którym na rynki z jednej strony docierają sygnały dające jeszcze nadzieję na jakąś formę luzowania polityki monetarnej przez ECB. Z drugiej natomiast otrzymujemy sygnały, że już wiosną 2015 roku Fed może zacząć podwyższać stopy procentowe. To wszystko sprawia, że rodzi się coraz większa presja podażowa na EUR/USD. Z tego też powodu należy sądzić, że sądny dzień dla euro powoli się zbliża.
W przyszłym tygodniu to przekonanie o tym, że polityka monetarna prowadzona przez ECB i Fed musi się rozjechać powinno narastać. Stanie się tak za sprawą dwóch ważnych wydarzeń. Mianowicie zaplanowanego na czwartek posiedzenia Europejskiego Banku Centralnego oraz środowo-piątkowych danych z amerykańskiego rynku pracy.
Uczestnicy rynku są przekonani, że na kwietniowym posiedzeniu ECB nie zmieni polityki monetarnej. Jednym z nielicznych wyjątków jest bank Goldman Sachs, który prognozuje cięcie stóp procentowych. Sądzimy, że do tego jednak nie dojdzie. Jednakże w kontekście ostatnich wypowiedzi przedstawicieli ECB i danych o inflacji zakładamy też, że Mario Draghi na konferencji prasowej po posiedzeniu będzie bardzo gołębi. To myślenie może podzielać większa grupa inwestorów. Przez co w oczekiwaniu na ECB kurs EUR/USD może znaleźć się pod presją sprzedających.
EUR/USD może też tracić na wartości w oczekiwaniu na dane z rynku pracy. Rynkowy konsensus mówi o tym, że w marcu zatrudnienie w sektorze prywatnym w USA (raport ADP) i zatrudnienie w sektorze pozarolniczym (oficjalne dane) wzrośnie po około 190 tys. Oczekujemy, że po ostatnich słabszych miesiącach, gdy z powodów pogodowych przyrost miejsc pracy wyhamował, marcowe dane mogą okazać się lepsze od prognoz. Te oczekiwania również może podzielać większa grupa inwestorów, kupując dolara do euro przed danymi z USA.