Wizja długiego weekendu stała się zbawienna dla dolara w piątek, ale nie zmienia to ogólnego obrazu wokół waluty.
W piątek USD był wyraźnym zwycięzcą na tle pozostałych walut G10, choć zasługi przypisywałbym pokrywaniem pozycji/realizacją zysków przed długim weekendem niż wnioskowałbym zwrot sentymentu. Zeszłotygodniowa wyprzedaż była znaczna i perspektywa trzech dni wolnych (dziś święto w USA) to najwyraźniej za dużo, by godzić się na zamrożenie pozycji na tak dzikim rynku. Niektóre wahnięcia były bardziej brutalne niż inne.
Zjazd EUR/USD pod 1,24 daje do myślenia, ale w mojej ocenie to tylko pokazuje, gdzie handel jest najbardziej zatłoczony – sporo inwestorów aktywnych przy wzrostach, ale też w redukcji pozycji. Jednak jeśli założenia handlu (nienawiść do dolara, miłość do euro) nie uległy zmianie, jest bardziej realne, że traderzy wkrótce wrócą do tego, co lubią najbardziej. Nie wszyscy dziś będą przed swoimi komputerami, więc odbicie może się przeciągać do jutra.
W odróżnieniu do poprzednich dwóch dni, dziś USD/JPY podążał w tym samym kierunku, co Nikkei 225 (+2 proc.), ale nie jest to dowodem powrotu do zgodnej z logiką korelacji, ale bardziej potwierdzeniem, że motyw sprzedaży dolara jest wyciszony. Rynek akcji może dalej sobie rosnąć i w niczym nie będzie to przeszkadzać w aprecjacji JPY, jeśli niechęć do USD będzie dominować. W piątek rynek trochę wystraszył się komentarzami z japońskiego rządu, który wyraził obawy o zmienność na rynku walutowym, ale z tego położenia jeszcze daleko do faktycznej interwencji, która pozostawiłaby tamę dla zjazdu USD/JPY.
Rynek odłożył fundamenty na bok i pozostaje głuchy nawet na deklarację BoJ, że żadna normalizacja polityki nie wchodzi w grę w najbliższym czasie. USD/JPY jest teraz najczystszym barometrem sentymentu wobec dolara.
Nastroje będą w tym tygodniu głównym rozgrywającym, gdyż kalendarz makro oferuje głównie drugorzędne pozycje. Dziś jedyne ciekawe wydarzenie to przemówienie prezesa Banku Anglii Marka Carney, choć także i tutaj szanse na niespodzianki są niewielkie. Dalej w tygodniu najbardziej interesujące mogą być wstępne odczyty indeksów PMI (śr), większe ryzyko jest w pojawieniu się spadków, gdyż może to podkopać zaufanie inwestorów do słuszności założeń rajdu na rynku akcji i wśród aktywów ryzykownych. Protokoły po posiedzeniach Fed (śr) i EBC (czw) wydadzą się przestarzałe. Oba są sprzed zawirowań rynkowych, a obawy europejskich decydentów o zmienność waluty są już zdyskontowane.
W Polsce odczyt produkcji przemysłowej (wt) powinien wypaść dobrze z uwagi na łagodny przebieg zimy (8,5 proc. r/r). Sprzedaż detaliczna w ujęciu miesięcznym odczuje odreagowanie świątecznego szału zakupów (-21,2 proc.), ale dynamika roczna (6,9 proc.) powinna potwierdzić silną postawę konsumpcji na starcie nowego roku. Uspokojenie nastrojów rynkowych pozwala złotemu obronić poziomy, jednakże po rynku nie widać zapału do pchnięcia EUR/PLN wyraźnie niżej.