W poniedziałek rano kursy EUR/PLN i USD/PLN wyrażone w złotych znalazły się przy 6-tygodniowych szczytach. Cena euro sięgała w tym momencie 3,99 zł, a dolara 3,1450 zł.
Osłabienie złotego na początku notowań było związane z żądaniami wicepremiera Andrzeja Leppera dotyczącymi uwzględnienia w przyszłorocznym budżecie dodatkowych wydatków i zwiększenia deficytu budżetowego wyraźnie ponad zakładane 30 mld zł (nawet do 35 mld zł). Co prawda, można było uznać, że jest to jedynie gra przedwyborcza, ale należy oczekiwać, że tego typu informacje jeszcze kilkakrotnie napłyną na rynek. Szef Samoobrony nie boi się ewentualnego rozpadu koalicji i nowych wyborów, z kolei trudno posądzać premiera Jarosława Kaczyńskiego o chęć do ustępstw.
W ciągu kolejnych godzin złoty nieznacznie zyskał na wartości, w czym pomogło umocnienie euro względem dolara (kurs EUR/USD wzrósł z 1,2680 do 1,2730) i o godz. 16.40 euro było wyceniane na 3,9850 zł, a dolar 3,14 zł. We wtorek prócz kwestii politycznych znaczenie będą mieć publikowane dane makroekonomiczne z Polski, w tym zwłaszcza wskaźnik inflacji za sierpień (prognoza 1,4%, ministerstwo finansów oczekuje 1,5%).
Kurs EUR/PLN wciąż konsoliduje się pod bardzo silnym oporem na poziomie 3,99-4,00. Jego przełamanie powinno skutkować wzrostem kursu euro do 4,05. W takim przypadku kurs USD/PLN mógłby dotrzeć nawet do 3,22.
