Poprawa nastrojów na rynkach globalnych wspiera notowania złotego w środowy poranek. Ten stan rzeczy powinien utrzymać się do końca dnia.
O godzinie 09:50 kurs EUR/PLN testował poziom 4,2138 zł, USD/PLN 3,7690 zł, a CHF/PLN 3,8550 zł.
Obawy o kondycję chińskiej gospodarki obecnie fluktuują, co bardzo mocno przekłada się przede wszystkim na globalne rynki akcji. Obecnie obawy te są nieco mniejsze. To wystarczyło, żeby wczoraj indeksy na Wall Street (po długim weekendzie) wystrzeliły mocno w górę. Indeks S&P500 wzrósł o 2,5 proc. W górę ruszyły też giełdy azjatyckie. Najbardziej obserwowany aktualnie parkiet w Szanghaju zakończył dzień zwyżką o 2,3 proc. Prawdziwe szaleństwo zagościło natomiast na giełdzie w Tokio. Indeks Nikkei wystrzelił aż o 7,7 proc., co jest największym jednodniowym wzrostem od października 2008 roku. Powodem tej paniki kupna było nie tylko zmniejszenie obaw o Chiny, ale też zwrot z 7 miesięcznego minimum, a przede wszystkim nadzieje na dalsze wsparcie japońskiej gospodarki, jakie pojawiły się po słowach premiera Abe.
Nastroje na światowych giełdach są obecnie bardzo dobre, co globalnie zwiększa apetyt na ryzyko. Znacznie spokojniej na to wszystko reaguje rynek walutowy. I to zarówno jeżeli chodzi o główne pary, jak i te mniej znaczące.
Poprawa nastrojów na rynkach globalnych wspiera dziś notowania złotego. Mając na uwadze, że w kalendarium brakuje potencjalnych wydarzeń, zarówno tych zagranicznych, jak i krajowych, które mogłyby zaburzyć tę atmosferę, więc do końca dnia nie należy oczekiwać istotnych zmian na forexie.
Bezpośredniego przełożenia na kurs złotego nie miała upubliczniona rano przez resort pracy prognoza, zgodnie z którą w sierpniu stopa bezrobocia w Polsce obniżyła się do 10 proc. z poziomu 10,1 proc. miesiąc wcześniej, żeby we wrześniu spaść poniżej 10 proc. Dla rynku to żadne zaskoczenie. Oczekiwano tego. Zakładamy nawet, że jednocyfrowe bezrobocie pojawić się może już w sierpniu.
Krajowe dane zaczną determinować notowania złotego dopiero w przyszłym tygodniu, gdy m.in. będą opublikowane raporty o inflacji, produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej. Jednak nawet wówczas nie będzie to czynnik pierwszoplanowy. Należy pamiętać, że już za tydzień będzie mieć miejsce posiedzenie Fed-u. Rynki finansowe będą więc żyły przede wszystkim spekulacjami nt. tego, czy Fed zdecyduje się już teraz podnieść stopy procentowe. Niezmiennie też cały czas uwagę inwestorów powinny absorbować Chiny. Szczególnie, że najbliższy weekend przyniesie wysyp danych makro z Państwa Środka.
Sytuacja techniczna na wykresie EUR/PLN sugeruje, że najbliższe dni mogą upłynąć pod znakiem konsolidacji w przedziale 4,20-4,26 zł z perspektywą wybicia dołem z tej konsolidacji w późniejszym okresie. Jednak prawdopodobnie nie przed 17 września, czyli przed posiedzeniem Fed-u.
Drożeć za to może dolar. Przynajmniej jeżeli analizować układ sił na wykresie USD/PLN. Obecnie celem dla tej pary wydaje się być strefa oporu w okolicy 3,8540 zł. Szanse na jej pokonanie nie są jednakże duże. Przynajmniej w najbliższym czasie. Wydaje się jednak, że bariera ta będzie testowana w oczekiwaniu na wspomniany Fed.
Wczorajszy mocny spadek CHF/PLN zwiększył natomiast przewagę podaży na wykresie tej pary. Dalsze spadki w kierunku 3,83 zł, a później nawet ku 3,80 zł, wydają się jeszcze bardziej prawdopodobne. Ten spadkowy scenariusz zostanie zanegowany dopiero z chwilą wybicia franka powyżej 3,94-3,95 zł. Wówczas kurs CHF/PLN nie tylko szybko wróciłby ponad psychologiczną barierę 4 zł, ale realny byłby test poziomów 4,06-4,07 zł.