Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Mijający tydzień mimo obaw nie przyniósł osłabienia złotego

0
Podziel się:

W minionym tygodniu faworytem okazał się amerykański dolar, który zyskał w relacji do pozostałych głównych par.

Rynek międzynarodowy:

W minionym tygodniu faworytem okazał się amerykański dolar, który zyskał w relacji do pozostałych głównych par. Dobrze obrazuje to US Dollar Index, który wzrósł o 0,97 proc. na przestrzeni tygodnia Najbardziej interesująca nas para, czyli EUR/USD odnotowała spadek z poziomu 1,2807 odnotowanego na zamknięcie sesji 7 lipca, do 1,2640 zanotowanych w piątek po południu. Skąd ta aprecjacja dolara?

Opublikowane jeszcze 7 lipca comiesięczne dane z rynku pracy pokazały wprawdzie mniejszy od zakładanego wzrost nowych miejsc w sektorach pozarolnicznych w czerwcu, ale inwestorzy zwrócili uwagę na wzrost średniej płacy do 0,5 proc. m/m z 0,1 proc. m/m. Tym samym nadal ponad połowa uczestników rynku wierzy w sierpniową podwyżkę stóp procentowych w USA do poziomu 5,50 proc. Nie zmieniły tego nawet opublikowane w połowie tygodnia przez agencję Bloomberg ankiety dotyczące perspektyw dla amerykańskiej gospodarki. Ekonomiści wskazują, że w III i IV kwartale tempo wzrostu gospodarczego spadnie o blisko połowę w relacji do I kwartału i wyniesie 2,8-2,9 proc. w ujęciu rocznym. Będzie to wynik zmniejszenia wydatków konsumpcyjnych, a także ochłodzenia nastrojów na rynku nieruchomości. Większość ankietowanych spodziewa się jednak zakończenia cyklu podwyżek w USA na poziomie 5,50 proc., co może okazać się dosyć ryzykownym założeniem.

Mimo, że amerykańska gospodarka wykazuje ostatnio oznaki spowolnienia, to jednak inflacja wciąż utrzymuje się na wysokich poziomach i nic nie wskazuje na to, aby miało się to szybko zmienić. Przemawia za tym chociażby zachowanie się cen ropy, która na fali pogorszenia się nastrojów geopolitycznych zanotowała w ostatnich dniach rekordowe poziomy cenowe za baryłkę. Trudno, aby ten fakt „umknął” uwadze FED, który na punkcie ryzyka inflacji jest dosyć przewrażliwiony. Tymczasem przyszły tydzień przyniesie kilka istotnych wydarzeń – w środę i czwartek szef Zarządu Rezerwy Federalnej wystąpi z okresowym przemówieniem o stanie gospodarki przed połączonymi komisjami Kongresu, a w czwartek opublikowane zostaną zapiski z ostatniego posiedzenia FED w dniu 28-29 czerwca. Wcześniej poznamy także publikacje danych o inflacji w cenach producenta (PPI) i konsumenckiej (CPI) za czerwiec. To, co istotne to oczekiwania rynku – kluczowy wskaźnik CPI core w ujęciu rocznym spodziewany jest na poziomie 2,6 proc. r/r wobec 2,4
proc. r/r wcześniej. Tymczasem przedstawiciele FED wielokrotnie wskazywali, że górnym poziomem toleracji jest 2,0 proc.

W minionym tygodniu poznaliśmy także kilka istotnych informacji, które nieco poprawiły klimat wokół odwiecznego problemu wysokich deficytów Stanów Zjednoczonych. Biały Dom poinformował, że w roku obrachunkowym kończącym się 30 września b.r., deficyt budżetowy wyniesie najprawdopodobniej 296 mld USD wobec 423 mld USD prognozowanych wcześniej. Z kolei deficyt handlowy w maju wzrósł mniej niż oczekiwano, bo tylko o 500 mln USD do 63,84 mld USD. Blisko 17,7 mld USD wyniosła „dziura” w handlu z Chinami, chociaż tutaj pojawiło się „światełko” w tunelu. Utrzymujący się wysoki wzrost gospodarczy Państwa Środka sprawił, że ostatnio coraz częściej zaczyna mówić się o kolejnej podwyżce stóp procentowych w Chinach, a także możliwości rewaluacji juana. Ostatnio taką operację przeprowadzono 21 lipca 2005 r.

Informacji ze strefy euro nie było wiele. Podczas wtorkowej konferencji prasowej szef Europejskiego Banku Centralnego nie odniósł się do perspektyw polityki monetarnej przyznając, że wszystko zostało już powiedziane wcześniej. Ciekawsze informacje napłynęły z Japonii. Pierwszy raz od kilku lat Bank of Japan zdecydował się na podwyżkę kosztu pieniądza do 0,25 proc. Jen jednak stracił na wartości, gdyż z wydanego komunikatu wynikało, że na kolejne ruchy trzeba będzie trochę zaczekać.

Rynek krajowy:

Miniony tydzień nie przyniósł osłabienia złotego, jak tego niektórzy oczekiwali. Gorąco było tylko w piątkowy wieczór 7 lipca, kiedy pojawiły się informacje o odejściu premiera Marcinkiewicza. Kurs EUR/PLN wzrósł do poziomu 4,0730 zł, a USD/PLN 3,18 zł. Nerwowo było jeszcze w poniedziałkowy poranek, kiedy to złoty osłabił się do 4,0950 zł za euro i 3,20 zł. Później jednak nasza waluta odrabiała straty, chociaż w ostatnich dniach tygodnia złoty znów zaczął tracić. W efekcie w piątek po południu za jedno euro płacono 4,0305 zł, a za dolara 3,1880 zł.

Szybkość opublikowania kandydatury nowego ministra finansów (jeszcze w niedzielę wieczorem), a także dobra opinia rynku na jego temat, przyczyniły się do uspokojenia nastrojów. Mocne słowa padły także z ust Jarosława Kaczyńskiego, który zapewnił, że jednym z głównych priorytetów nowego rządu będzie reforma finansów publicznych, a kotwica budżetowa na poziomie 30 mld zł zostanie zachowana. Szef PiS dodał także, że nie wyklucza powrotu do rządu Zyty Gilowskiej, jeżeli zostanie ona oczyszczona z zarzutów odnośnie kłamstwa lustracyjnego. W miniony piątek nowy rząd został zaprzysiężony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a w najbliższą środę odczytane zostanie expose i głosowane będzie wotum zaufania w Sejmie. I tutaj rozpoczynają się problemy – w ostatnich dniach widać było, że Samoobrona próbowała wzmocnić swoją pozycję w koalicji. Obecnie głównym pytaniem jest, jaka będzie tego cena – Andrzej Lepper wielokrotnie powtarzał, iż rząd powinien realizować program koalicji, a nie tylko Prawa i Sprawiedliwości. Nie
można, zatem wykluczyć, że kolejne tygodnie przyniosą dalsze „tarcia”, które w końcu mogą zakończyć się poważniejszym kryzysem. A to będzie odbijać się na kondycji złotego, gdyż nastroje w regionie nie są najlepsze. W ostatnich dniach Słowacki Bank Centralny był zmuszony do kolejnej interwencji w obronie tamtejszej korony, a unijny komisarz Joaquin Almunia użył dosyć mocnych słów odnosząc się do stanu węgierskich finansów publicznych.

Warto jednak wspomnieć o pozytywnych danych makroekonomicznych z Polski, jakie napłynęły w ostatnim tygodniu. Deficyt na r-ku obrotów bieżących był w maju mniejszy niż zakładano i wyniósł 209 mln EUR. Z kolei inflacja w czerwcu spadła do 0,8 proc. r/r wobec 0,9 proc. r/r w maju za sprawą żywności. To sprawiło, że pojawiły się głosy z Rady Polityki Pieniężnej, że stopy procentowe powinny zostać na niezmienionym poziomie, a Andrzej Wojtyna i Stanisław Nieckarz nie wykluczyli nawet nieznacznej obniżki w 2007 r., jeżeli doszłoby do wyraźnego spowolnienia światowej gospodarki.

Podsumowanie:

Nadchodzący tydzień powinien przynieść wyraźniejsze umocnienie się dolara na rynkach światowych, co powinno przełożyć się wyraźniejsze osłabienie się złotego i może to być tylko początek negatywnego scenariusza.

dziś w money
komentarze walutowe
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
TMS Brokers
KOMENTARZE
(0)